niedziela, 30 grudnia 2012

rozdział 16

           Całą noc przesiedziałam na parapecie patrząc na pięknie ugwieżdżone niebo. Nie miałam pojęcia co mam ze sobą zrobić, te wszystkie myśli mnie przytłaczały. Nie potrafiłam racjonalnie myśleć. Wszystko sprowadzało się do jednego obrazu: przed oczami miałam zatroskaną twarz, która tak nieśmiało wyznawała mi swoje uczucia. Moje przemyślenia przerwało ciche pukanie do drzwi. 
- nie ma mnie! - krzyknęłam, jednak gość za drzwiami chyba nie zrozumiał za bardzo co mówię, bo wszedł i usadowił się na moje łóżko.   
- oj, ktoś dzisiaj jest nie w humorze - podszedł do mnie i przytulił się do moich pleców. Jego zachrypnięty głos działał na mnie jak ukojenie - nie martw się, zaraz ci go poprawie - złożył delikatny pocałunek na mojej szyi.
- przestań - jęknęłam, ten całując mnie jeszcze raz szepnął: jak sobie życzysz i wyszedł z pokoju. Wszystko się wali! Nie kazałam mu wychodzić. Prosiłam go tylko, żeby mnie do niczego nie prowokował, bo o ile dobrze pamiętam to raz już mało nie wylądowaliśmy razem w łóżku.   
- Harry! To nie tak! - podbiegłam do drzwi, jednak zamiast Stylesa zobaczyłam Nialla.  Dostałam mini zawał, a na mojej twarzy zagościł niezły burak. Szybkim ruchem ręki zamknęłam drzwi, niemiłosiernie głośno przy tym trzaskając (oczywiście przez przypadek).
Mimo tego, że Horan pukał kilka razy nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy. 
- Alex proszę otwórz! Chce ci tylko coś wyjaśnić.
- nie mogę - powiedziałam szybko, by ten dał mi spokój.
- coś się stało?
- no i co mam teraz mu teraz powiedzieć? - jęknęłam bezdźwięcznie sama do siebie - jestem naga! Nie możesz wejść - wymyśliłam na poczekaniu. Tak, wiem. Jestem genialna. Za moją zaradność w stresie i inteligencje powinni mi przyznać nagrodę Nobla, czy coś.
- przed chwilą byłaś w ubraniu - dostrzegł.
Jest w porządku. Nic się nie dzieje. Spokojnie Alex, nie jesteś skończoną idiotką, po prostu Horan jest za bardzo spostrzegawczy.  
- rozebrałam się ...yyy bo jest gorąco! - palnęłam na co Niall już nic nie odpowiedział, po prostu odszedł od drzwi.
- jest! - prawie krzyknęłam.
- coś mówiłaś? 
- nie nic - jęknęłam zażenowana swoją głupotą.  
- mam tego dość - warknął - masz 5 sekund, żeby czymś się okryć, później wchodzę! 
- a jak nie to co mi zrobisz?
- najwyżej zobaczę cię nago! 
- widocznie tego bardzo chcesz! 
- o nie tak rozmawiać to my nie będziemy. Liczę do trzech. Raz, dwa, dwa i pół, trzy! Wchodzę!   
Byłam tak spanikowana tą całą sytuacją, że zrzuciłam z siebie wszystkie ubrania i okryłam się kocem.  Jedyne co miałam na sobie to skarpetki w jakieś głupie małpki.  
 - zadowolony jesteś z siebie? - powiedziałam i udając płaczącą uciekłam do łazienki.
- Alex! Spokojnie, przecież miałaś na sobie koc - powiedział i nie zważając na nic wszedł za mną do łazienki. Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, już byłam w jego objęciach.  
- przepraszam - przytulił się do mnie. Po chwili złożył delikatny pocałunek na mojej szyi. 
- Niall - jęknęłam, żeby go odepchnąć.   
- nic nie mów - po tych słowach wystarczyła sekunda mojej nieuwagi, a chłopak zrobił jeden zwinny ruch i stałam całkiem naga przed nim.
- co robisz? - spytałam cicho. 
- próbuje udowodnić ci jak bardzo mi na tobie zależy, jak niesamowicie cię kocham - mówił obejmując mnie i uśmiechając się.   
- czy ty chcesz... - spytałam zdezorientowana.​
- tak - uśmiechnął się, ja nie wiedząc co mam odpowiedzieć przygryzłam dolną wargę.   
- nie chce - jęknęłam bez emocji.  
- co? - od razu ode mnie odskoczył.
- nie słyszałeś? nie chce.
- dlaczego? 
- Niall - położyłam dłoń na jego policzku, jednak ten od razu ją strącił - to byłby mój pierwszy raz - powiedziałam zawstydzona - i nie wiem jak ty, ale ja nie chce tego robić w łazience.
W oczach chłopaka pojawiły się iskierki nadziei.   
- przepraszam - powiedział zawstydzony swoim zachowaniem, po czym oboje chcieliśmy podnieść koc leżący obok nas, jednak w rezultacie stuknęliśmy się głowami. Nie mogłam się powstrzymać, wybuchłam śmiechem, a Niall razem ze mną. Gdy już opanowaliśmy głupawkę Horan podał mi koc, po czym oboje wróciliśmy do pokoju, kończąc w łóżku i nie! Nie w takim sensie o jakim sobie teraz pomyśleliście, bo po prostu wspólnie oglądaliśmy komedię. Po naszym małym seansie szybko udałam się do szafy, by w końcu coś na siebie narzucić, chociażby stanik i jakieś majtki. Chciałam iść to zrobić w łazience, ale zatrzymał mnie Niall, który stwierdził, żebym się nie fatygowała, bo przecież ten widok już nie jest dla niego obcy.
- wiesz co Niall? Jednak wolę łazienkę - odparłam spuszczając wzrok w dół.
- nie ma szans - wyszczerzył się, uniósł zadziornie brew do góry i podszedł do mnie.
- no chyba nie myś..
- nie wiesz co myślę - delikatnie wyciągnął z mojej ręki stanik, który trzymałam i zaczął go zakładać. Zaczęłam cicho chichotać, gdyż ręce tego chłopaka były niesamowicie zimne, ten się momentalnie zmieszał i tylko zapytał: Alex, robię coś nie tak?
- mmm robisz to niesamowicie- zachichotałam.
- Niall majtki ubiorę już sama - dodałam, gdy ten w końcu uporał się z zapięciem od stanika.

- no dobra - zrobił smutną minę, po czym usiadł na łóżku. Czułam jak przeszywa mnie wzrokiem mimo tego, że byłam obrócona tyłem.
- daj potrzymam ci kocyk - powiedział widząc, że sobie nie radzę. Jednym zwinnym ruchem naciągnęłam majtki. Horan nie czekając długo upuścił koc na ziemię.
Jezu, jakie to upokarzające - pomyślałam. Usiłowałam sięgnąć po kocyk. Na marne.
- Alex masz bieliznę to nic złego! - zaśmiał się.

- skoro jesteś taki mądry to ty też się rozbierz, wtedy pogadamy.
- nie ma sprawy - wyszczerzył się i od razu zabrał się za rozpinanie rozporka.
- Jezu, Niall żartowałam!

- ale ja nie - wyszczerzył się i stanął przede mną w samych bokserkach i koszulce.
- ah tak - podeszłam do niego i zwinnym ruchem ściągnęłam z niego niebieską koszulkę.
- ej, ej nie rozpędzaj się za bardzo - zaśmiał się blondas - ale skoro tak stawiasz sprawę - objął mnie w pasie i przysunął jak najbliżej siebie - to będziemy bawić się inaczej- zaśmiał się szyderczo.
- nie ma szans - dźgnęłam go w bok, tym samym wyswobodziłam się z jego uścisku i uciekłam na drugi koniec pokoju, po drodze zabierając jego koszulkę. Ten nie czekając długo pobiegł za mną, złapał mnie w pasie i przybliżył swoją twarz od mojej. Byłam już gotowa, jednak zamiast smaku jego ust poczułam jak wyrywa swoją koszulkę z mojej ręki.

- oj panie Horan, zgorszył się pan. Myślałam, że dostanę jakiegoś buziaka, a tu nic - przygryzłam dolną wargę, nie wierząc, że to powiedziałam.
- nic straconego - wyszczerzył się, objął mnie w pasie, przybliżył jak najbliżej siebie i złożył czuły pocałunek na moich ustach.
Niall przyciskając mnie do ściany, całował coraz bardziej zachłannie. Nawet sobie nie wyobrażacie jak słodko wygląda, kiedy się tak bardzo stara.
- mmm Horanku nie wiedziałam, że tak dobrze całujesz - powiedziałam w przerwie między  pocałunkami.

- jeszcze wiele rzeczy o mnie nie wiesz - warknął, łapiąc moje udo i podnosząc je do góry.
- chętnie się dowiem - mruknęłam, oplatając go nogami.
- Niall powiedz mi, co my najlepszego robimy? - zaśmiałam się w głos.
- nie wiem, ale chyba mi się podoba.
- właśnie widzę.

Nie zorientowałam się kiedy ten maluch położył mnie na łóżku i okrył swoim ciałem. Leżeliśmy półnadzy i może to was zdziwi, ale cieszyliśmy się sobą. Czułam się cudownie.
Całował moją szyję, co stawało się coraz bardziej przyjemne.  Wsunął ręce pod moje plecy, na co lekko pisnęłam, gdyż były lodowate. Jednak, gdy zaczął dobierać się do mojego stanika jakoś specjalnie mi to nie przeszkadzało.
- chcesz tego? - szepnął cichutko do mojego prawego ucha.
- nigdy w życiu niczego bardziej nie chciałam! - uśmiechnęłam się uroczo, po czym Niall zsunął delikatnie stanik z moich piersi. Kiedy się go pozbył na jego twarzy zagościł jeden wielki uśmiech. Całował mnie od czubka głowy, kończąc na brzuchu.
Moje ciało drżało z przyjemności. Blondyn najzwyczajniej w świecie to wyczuł, bo jego dłonie zaczęły wędrować niżej. Chwycił zębami gumkę od majtek w celu ściągnięcia ich, kiedy rozległo się głośne pukanie do drzwi.
- ciii! Nic nie mów. Może sobie pójdą - szepnął, dalej całując moje rozpalone ciało. Pukanie nie ustawało.
- cii.
- Niall zachowujemy się jak gówniarze - zachichotałam.
- olej to. Liczy się dobra zabawa - zaśmiał się niemal niesłyszalnie.
- mhm. Czyli dla ciebie to zabawa? Wiesz co? Jesteś jak każdy, skończony dupek! - oderwałam się od niego i odeszłam w zupełnie inną stronę pokoju.
- ale..
- ludzie - przerwałam mu - zazwyczaj kochają się z miłości, wiesz? A nie po to, żeby się zabawi... - nie zdołałam dokończyć, bo podszedł do mnie Niall, który zatkał mi usta swoją dłonią.
- kochanie - pocałował mój policzek - bierzesz wszystko zbyt dosłownie. A tak wracając do tematu: skoro ludzie kochają się z miłości to to znaczy, że mnie kochasz? - zapytał dumny z siebie. Zamurowało mnie, nie wiedziałam co odpowiedzieć. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z powagi tej całej sytuacji i tego co czuje do tego człowieka.
- em tak jakby - jęknęłam cichutko.
- możesz powtórzyć? Bo chyba nie słyszałem.
- jesteś straszny.
- nie, nie o to mi chodziło - wyszczerzył się - więc jak? Powtórzysz?

- tak jakby - powiedziałam nieco głośniej, niż ostatnio.
- co? Nie słyszę.
- Niall - powiedziałam już o wiele głośniejszym tonem.
- no co? - cmoknął mnie w usta.
- hm - przygryzłam dolną wargę, jednak Horan nie wytrzymał czekania, całował mnie w szyję, na co odpowiadałam cichym jękiem, a skończył na piesiach. Mogłam umrzeć z rozkoszy - Niall nie wiem, czy tak szybko mogę powiedzieć, że cię kocham, ale właśnie teraz zrozumiałam jak mi na tobie zależy.


sobota, 29 grudnia 2012

rozdział 15

              Poranne promyki słońca przedostające się ukradkiem obudziły mnie do życia. Jak zawsze niechętnie zwlekłam się z łóżka i udałam do łazienki. Poranny prysznic? Tak, tego mi teraz potrzeba najbardziej. Lekki makijaż klik i kolejne śniadanie w tym hotelu. Na myśl o tym, że znowu zobaczę wymalowaną twarzyczkę dziewczyny blondyna robi mi się nie dobrze. Chwiejnym krokiem zeszłam na dół. Oczywiście przywitał mnie gwar rozmawiających tam osób. Z resztą: jak zawsze.
-witaj - przywitała mnie roześmiana twarz lokowatego. Przytulił mnie delikatnie i tak samo ucałował w policzek. Oczywiście zawsze schodziłam najpóźniej więc miejsca przy stole z chłopakami dla mnie nie było. - chodź siądziemy tu - uśmiech nie schodził mu z twarzy.
- idź do reszty ją zjem sama - nie chciałam by przeze mnie musiał zaniedbywać przyjaciół.
- jestem aż tak straszny, że już nawet śniadania nie chcesz ze mną zjeść? - uniósł zabawnie brew do góry, na co cichutko zachichotalam.
- nie, nie chodzi o to.
- więc o co? - zamilkłam, bo nie widziałam co powiedzieć. Nie chce by Niall się krzywo na mnie patrzył co i tak już robi nie odrywając od nas oczu.
- dobra. Koniec gadania, siadajmy, zgłodniałem - zaprowadził mnie do stolika i nawet odsunął mi krzesełko. Zauważyłam że Horan nagle cały poczerwieniał i zakrztusił się sokiem pomarańczowym. Nie wiem dlaczego, ale narodziło się we mnie dziwne uczucie. Coś w rodzaju zemsty? Tak, chyba tak. Przysunęłam się jak najbliżej Harrego, cały czas obserwując reakcję Horana (oczywiście ukradkiem). Nie wiem, co panowało mną w tym momencie, ale zaczęłam go karmić. Tak, dobrze czytacie. Na początku Harry zdawał się być zaskoczony tą całą sytuacją, ale później na jego twarzy zagościł jeden wielki smajl. Blondyn przestał ukrywać swoją złość i walnął szklanka w stół. Rzucił wszystko i wybiegł z sali co wszystkich nieco zaskoczyło. Oczywiście, jak się pewnie domyślacie Natalie pobiegła za nim, gubiąc po drodze buta jak jakaś pieprzona księżniczka. Zaskoczyło mnie jednak jedno. Louis pobiegł, podniósł buta i poleciał za nią! Przecież to nie było wcale do niego podobne! Co tu jest grane? Co tu jest nie tak? Czy to może ja już się pogubiłam? Sama nie wiem.
- a im co? - obudził się nagle mój towarzysz.
- pewnie zakochani się pokłócili - powiedziałam z nutką zadowolenia. 
- a lou co odjebało?
- Harry, a czy ja mam na imię Louis? - wytknęłam mu język.
- no nie - zaśmiał się, wkładając pięćdziesiątą kanapkę do buzi. Niby mówią, że to Niall je dużo, a Harry? Chyba nigdy nie widzieli go w akcji.
            Czułam się podle. Zachowałam się podle. Nie wiem, jak w tak krótkim czasie mogłam zmienić się w kogoś tak podłego. To wszystko zaczyna mnie przytłaczać. W ciągu kilku sekund potrafię się zmienić w kogoś zupełnie innego, wyczyniać przeróżne rzeczy, a później cholernie tego żałować. Postanowiłam znaleźć Nialla i wytłumaczyć mu moje dzisiejsze durne zachowanie. Alex. Ogarnij się. Zobacz jak w ciągu dwóch miesięcy ty i twoje życie przewróciło się o 360 stopni.
           Podchodząc pod pokój 413 ktoś delikatnie złapał mnie za rękę. Lekko zadrżałam. Zapanowały nade mną emocje.
- yyy Lou co się stało?
- chyba teraz powinnaś zostawić go samego.
- jak to?
- sama wiesz, pewnie nie jest teraz w dobrym stanie.
- wydusisz to sam z siebie czy mam wejść i się go zapytać co się stało?
- to ty nic nie wiesz? - zrobił dość dziwna minę.
- no najwidoczniej nie! Może mógłbyś mnie oświecić?
- rozstali się.
            W tym momencie coś we mnie uderzyło. Spadła na mnie fala ciepła, a nogi się pode mną ugięły. To nie może być prawda. Przecież to mogło stać się przeze mnie, przez moje głupie zachowanie. Mimo protestów Louisa zapukałam delikatnie do drzwi na co odpowiedziała mi cisza.
- wiem co robię - szepnęłam do wkurzonego na mnie Tomlinsona - można? - zapytałam widząc Horana siedzącego na łóżku z laptopem na kolanach.
- jasne wejdź. Coś się stało? - uśmiechnął się najbardziej i najładniej, jednak to nie był szczery uśmiech. Za długo go znam, żeby nabrać się na te jego sztuczki.
- to już nie można cię odwiedzić?
-myślałem, że z tego zaszczytu korzysta tylko Harry -westchnął i podszedł do okna.
- czy to prawda?
- zależy co - nie odrywał wzroku od jeżdżących za szybą pojazdów.
- no wiesz ty i na..dobrze się trzymasz - próbowa​​łam go pocieszyć.
- prawda - odparł bez emocji.
- a co się stało? Przecież byliście tacy szczęśliwi.
- na pozór - warknął. Z jego tonu dało się wyczytać, że nie chce ze mną o tym rozmawiać, ale byłam nieugięta.
- nie rozumiem?
- nie musisz.
- dlaczego taki jesteś?
- jaki?
- no taki oschły, niemiły. Niall..
- bywa życie - przerwał mi.
- dzięki.Widzę, że nie jestem tu mile widziana. Cześć - odparłam i skierowałam się w stronę drzwi.
- czekaj! - krzyknął -przepraszam to nie twoja wina - powiedział już o wiele spokojniej i ciszej.
- a czyja?
- moja. 
- trochę jaśniej ?
- czy ty jesteś ślepą czy udajesz?- niemalże krzyknął.
- o co ci chodzi, co?
Usiadł na łóżku poklepał miejsce obok i zakrył twarz w dłoniach.
- bo widzisz - zaczął niepewnie - Alex cholernie mi się podobasz. Już od tamtego balu chciałem cię poznać ale ty i Harry. Nie chciałem wam przeszkadzać. Wtedy pojawiła się ona. Alex..
- co ty pieprzysz? - przerwałam mu zszokowana tym co przed chwilą usłyszałam - ja? Ja, ja przepraszam - raptownie się podniosłam i wyszłam. Nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić tak więc usiadłam pod jego drzwiami i zaczęłam płakać. Dlaczego? Sama nie wiem. Byłam bezsilna. 

Być może ten rozdział nie jest jakiś genialnym, ale obiecujemy, że następny wynagrodzi wam tą całą nieobecność!:) Z całą pewnością ucieszycie się rozwojem akcji, a tymczasem dziękujemy, że z nami jesteście i mamy nadzieję, że ten też wam się podoba chociaż w malusieńkim stopniu. XOXO/L.


piątek, 28 grudnia 2012

i n f o .

Najpóźniej w sobotkę będzie rozdział! Buziaczki kochani! Dziękujemy z całego serducha, że dalej z nami jesteście i nie tracicie do nas cierpliwości! Przepraszamy, że rozdziały są tak rzadko, ale mieszkamy od siebie ponad 500km i Fefcia nie ma neta więc musicie nas zrozumieć. Kochamy was, xoxo/L.

środa, 5 grudnia 2012

rozdział14

          Właśnie zaczął się kolejny dzień trasy koncertowej. Krótki, poranny prysznic to już u mnie normalność. Makijaż i jestem gotowa. Na zegarze właśnie wybiła pora na śniadanie - jak dobrze. Chwyciłam za klamkę i żwawym ruchem wyszłam na hotelowy korytarz. Tym razem wybrałam schody, windy przynoszą zbyt dużo złych wrażeń. 
- o Alex, cześć! - krzyknęli równo Niall z Harry, czego Horan szybko pożałował, bo został zmierzwiony surowym wzorkiem Natalie. Zawstydzona ich zachowaniem usiadłam do stolika obok.
- można? zapytał Niall, siadając naprzeciwko mnie. 
- a co na to twoja dziewczyna? - pytająco uniosłam brew do góry.
- nie wiem, nie obchodzi mnie to - nie powiem, oczy wyszły mi z orbit.

- coś się stało?
- musi zrozumieć, że nie jest najważniejsza. Mam też przyjaciół.
- kochanie, nie usiądziesz ze mną? - przerwała nam Natalie.
- nie tym razem.
- a-aa-ale - jęknęła i szybkim krokiem wyszła z sali. 
- no, no Hornaku..nie poznaję cię.
- to ja, wciąż ten sam - wyszczerzył się.
- nie wątpie - uśmiechy nam nie schodziły z twarzy.
- a kiedyś wątpiłaś?
- nie drążmy tego tematu, lepiej powiedz co dziś robimy.
- dziś zakupy, Zayn się uparł. Wybacz.
- a ty co robisz?
- ja? Ja idę z wami.
- a Natalie?
- ona? idzie do koleżanki. szkoda gadać.
- ruszajmy - Liam poklepał Horana po ramieniu, a ten szybko wstał i zostawiając mnie, ruszył za przyjacielem. 
         Chłopcy ruszyli, a mnie czekał nudny dzień w hotelu. W holu skręciłam w stronę schodów. Mój kierunek zaniepokoił resztę więc Zayn ruszył w pogoni za mną.
- ej, ej. Młoda! Gdzie ty lecisz? Nie myślisz chyba, ze zostawimy cię w hotelu! Idziesz z nami!
- nie chcę przeszkadzać.
- nie ma Natalie. Uwierz, że taka szansa się więcej nie powtórzy - szepnął mi na ucho, tak, żeby czasem Niall nie usłyszał.
- przekonałeś mnie! - wyszczerzyłam się.
- przecież mówiłem, że idę z wami, czyli też z tobą głuptasie - blondyn pacnął mnie w czoło.
         Ulice tego dnia wypełniały tysiące ludzi. Mijaliśmy kolejne sklepy, które Malik oczywiście musiał "zaliczyć". W jednym z nich nawet sobie coś wybrał, Horan ciągle rozglądał się za jedzeniem, a Harry z Lou oglądali dziewczyny, jedynie Liam miał zdrowy rozsądek i szedł spokojnie obok mnie, milcząc. Moją uwagę za to przykuł happening. Grupa młodych, utalentowanych chłopaków najzwyczajniej w świecie na chodniku chciała pokazać światu swój talent - taniec. W rytm muzyki zgrabnie poruszali nogami, rękami i biodrami. Moim szczęściem albo jego brakiem o mały włos przez jakąś panią przy kości (żeby nie powiedzieć: jakąś spasioną panią)nie wylądowałabym na "scenie". Jeden z tancerzy korzystając z  okazji złapał mnie i nie czekając ani chwili wciągnął na scenę. Zaczął tańczyć obok mnie, tym samym zachęcając mnie do robienia tego samego. Ja zszokowana całym tym zajściem stałam jak wryta i nie wiedziałam czy się śmiać, czy płakać, a może zapaść pod ziemię? Nie zastanawiając się długo zaczęłam powtarzać kroki wysokiego (i przystojnego!!) bruneta. Na początku wychodziło mi to ślamazarnie, ale z każdą sekundą coraz bardziej wczuwałam się choreografię, gdy muzyka ucichła dostaliśmy owacje na stojąco,  a ja potulnie jak baranek wróciłam do chłopaków. Patrzyli się na mnie jak ciele w malowane wrota.
- możemy iść? - jęknęłam. 
- iść?! Dziewczyno! Jesteś genialna - znalazłam się w ramionach Hazzy.
- stary, ja chciałem zrobić to pierwszy - Horan odepchnął ode mnie Stylesa, tym samym szokując tym wszystkich (mnie również).
- musisz coś z tym zrobić! - wtrącił się Zayn.
- przestań - warknęłam.
- przestać? ja mam przestać? Chyba oszlałaś!
kilka godzin później
         Uhahani weszliśmy do hotelu, jednak nasze dobre humory prysnęły, gdy tylko zobaczyliśmy Natalie. 
- kochanie! Gdzie byłeś? Tak się martwiłam - brunetka podbiegła do Horana i zaczęła gładzić jego twarz, a ten szybko strącił jej rękę ze swojego policzka (szok numer dwa!)
- żałuj, że nie widziałaś Alex w akcji - rzucił roześmiany w jej kierunku i łapiąc mnie za rękę, zaciągnął do hotelowego baru.

środa, 14 listopada 2012

Cześć! Wiemy, że nie możecie doczekać się nowego rodziału. Ale będzie dopiero w weekend.
Za to mamy dla was coś innego! Bardzo bardzo bardzo polecamy tego bloga: klik!

niedziela, 11 listopada 2012

rozdział 13

          Na lotnisku spotkało nas wielu fanów One Direction, którzy liczyli na autografy, zobaczenie chłopców. Lot był jednak bardzo długi, a ochrona surowa. Całą ekipą od razu udaliśmy się do białego busa, który miał nas przewieść centralnie do hotelu, w którym już jesteśmy zakwaterowani. Droga w busie nie była tak szybka, jak przypuszczaliśmy.  Utrudnieniem były gigantyczne korki, jeszcze większe, niż w Londynie. Ja nie zwracając uwagi na wszystko w uszy włożyłam słuchawki, a muzyka z nich lecącą ukołysała mnie do snu.
- halo wstajemy - przywitał mnie promiennym uśmiechem Liam.
- eeee, gdzie ja jestem ?
- dojechaliśmy do hotelu. Pora wstawać - wysiadł z samochodu.

Niechętnie zwlokłam się z niewygodnego siedzenia, chwyciłam swoja walizkę i poszłam za resztą.Oczywiści​e i tu nie brakowało fanów.Gdyby nie ochoroa nie wyszlibyśmy z tą żywi.
- nazwisko? - zwrócił się do mnie recepcjonista.
-Smith.
- ah tak. Pokój 414 - pracownik hotelu wręczył mi kluczyk do pokoju. Niall ze swoją ukochaną ruszyli w kierunku jednej windy więc ja postanowiłam ruszyć do tej na przeciwko, w której znajdował się już Harry. Pospiesznie ruszyłam, by czasami nie zastać zamkniętej już windy wiozącej Stylesa na górę.
- zapraszam, miejsce się znajdzie - powiedział, unosząc zadziornie jedną brew do góry.
- gdzie twoje walizki?
- pracownik ma je zaraz dowieść.
- a no tak - westchnęłam spuszczając głowę w dół. Winda tym samym się zamknęła i ruszyła do góry. Przeszły mnie ciarki, mały uraz po ostatnim wypadku z tymże środkiem lokomocji. Krótko mówiąc chodzi mi tylko i wyłącznie o windę. Harry stanął naprzeciwko mnie i jednym palcem uniósł moją głowę do góry tak, że oboje patrzyliśmy sobie w oczy. 

- co ty robisz? - zapytałam zdumiona jego zachowaniem, ale przecież Styles nigdy nie miał zastrzeżeń co do siebie.
- podziwiam twoje piękne oczy.
- napodziwiałeś się w samolocie.
- w samolocie to ja smakowałem twoje usta.
- wykorzystujesz moje słabości!
- słabości? - jedną brew uniósł ku górze, a ja tym samym ponownie się zarumieniłam i spuściłam głowę w dół, lecz towarzysz mój nie dawał za wygraną i kolejnym zwinnym ruchem podniósł ja z powrotem do góry tym samym zbliżając się do niej.
- nie błagam nie, nie rób te.. - nie zdążyłam dokończyć, bo usta moje i Harolda złączyły się w jedną całość. Nie mogłam się oderwać choć chciałam. Robił to tak delikatnie i czule, że rozpływałam się od środka. W tym właśnie momencie winda otworzyła się, a naszym oczom ukazał się Niall patrzący na to wszystko.
- nie.Teraz to Styles przesadziłeś! - wrzasnął i wyciągnął Harrego za podkoszulek na korytarz zamachując tym samym swą prawą pięść. Na szczęście Natalie chciała poratować sytuacje i podbiegła, by uratować Harrego, a tym samym twarz Stylesa ocalała, a Natalie oberwała z całej siły. Nie wiem dlaczego, ale obrót sprawy tak mi się spodobał, że radość rozpierała mnie od środka. Widok zaś leżącej blondynki z krwawiącą wargą i nosem zamiast przyprawiać mnie o dreszcze, zakłopotanie czy poczucie winy przyprawiał o wielką radość. Szybkim ruchem chwyciłam swoją walizkę, a drugą ręką złapałam Harrego za jego dłoń i pociągnęłam w nieznanym mi kierunku. Przed oczami przemknął mi mój numerek drzwi więc raptownie się zatrzymałam. Drżącą ręką próbowałam otworzyć drzwi, lecz na marne. Wyręczył mnie w tym Harry, który zrobił to o wiele zwinniej. Szybko wpadł do pokoju, a ja wraz z nim. Osunęłam się po drzwiach na podłogę, a Harry zamknął pomieszczenie od środka. Zaczęłam się śmiać jak opętana. Styles podał mi tylko rękę, aby pomóc mi wstać.
- żałujesz? - zapytał promiennie się uśmiechając.
- niczego hahahaha - śmiałam się.
Oczywiście nie żałowałam dlatego, że ucierpiała Natalie, lecz Harremu chodziło o coś innego. Oparł mnie delikatnie o drzwi tak, że po raz kolejny dzisiejszego dnia usta nasze złączyły się i nie miały zamiaru nic z tym robić. Pochłonięta pocałunkiem nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Styles łapiąc mnie za dwa pośladki przeniósł mnie na łóżko. Zwinny
m ruchem gładząc moje plecy ściągnął koszulkę, która aktualnie się na mnie znajdowała. Delikatnymi pocałunkami pieścił moje małe ciało, które dostawało dreszczy z rozkoszy. Harry Usiłował ściągnąć moje spodenki, lecz w tym momencie dotarło do mnie co my wyprawiamy.
- STOP! - krzyknęłam do Stylesa, który raptownie zaprzestał całować moje ciało i tym samym rozpinać małe guziczki u spodni, ja zaś szybko poderwałam się z łóżka złapałam czerwoną koszulkę, która wisiała na wielkim plazmowym telewizorze i ruszyłam do łazienki.
-Aleks co ty wyprawiasz - szepnęłam sama do siebie. Przecież to ja grzeczna i posłuszna rodzicom Alex, która zawsze była bez skazy. A teraz? Odkąd zmieniła się Alex, zmieniło się też jej życie. Z jednej strony nie chciałam wracać do starego, by ponownie całe popołudnia przesiadywać w pokoju na czytaniu nudnych książek, z drugiej strony poznałam Amy, chłopaków. Właśnie chłopaków, którzy są dla mnie jak przyjaciele.
-Alex przepraszam  -usłyszałam, gdy tylko lekko uchyliłam drzwi od łazienki.
-Harry musimy porozmawiać.
- tak chyba tak - westchną nięchtnie. Tym razem to on spuścił twarz w dół i tym razem to ja zwinnym ruchem uniosłam ja ku górze.
- o co ci chodzi? Całujesz mnie przy każdej możliwej okazji i o mały włos nie uprawialiśmy sexu w tym łożku.To nie może tak wyglądać. Zrozum to Harry...nie mogę tego zrobić Niallowi, a przede wszystkim Amy.
- wiem. Przepraszam, obiecuje to już nigdy więcej się nie powtórzy.
- otwierajcie, wiem, że tam jesteście!! - do drzwi dobijał się Niall. Niechętnie je otworzyłam, a ten wparował do pokoju jak opętany.

- nie wiem co miała znaczyć ta ucieczka, ale doprowadzacie mnie oboje do szału! - zaczął krzyczeć.
- zazdrosny? - zapytał Harry, który nawet nie ubrał koszulki znajdującej się w kącie pokoju.
- że co? - prychnął Niall na cały głos.
- jesteś zazdrosny o Alex! - kontynuował Styles.
- chłopaki to bez sensu - próbowałam uspokoić sytuację
-moment - zwrócił się do mnie Horan - jak mam być zazdrosny o własną przyjaciółkę, skoro ja mam dziewczynę?

- której nie kochasz i jesteś z nią tylko po to, żeby wzbudzić zazdrość w Alex?
-ej! Nie pozwalaj sobie!
- a co może nie ? - Harold wstał z łóżka i ruszył w kierunku okna, patrząc na piszczące i śpiewające ich utwory fanki - po za tym zamknij mordę Horan i nie wpieprzaj się w nie swoje sprawy. My to już po między sobą właśnie wyjaśniamy ważne sprawy więc jak możesz to wyjdź.
- właśnie widzę - wskazał palcem na górną cześć ciała Harrego nieokrytą żadnym odzieniem.
- gorąco mu było - stwierdziłam pospiesznie.
- tak gorąco - dodał Styles.
- jasne - zakpił Horan i wyszedł z pokoju, trzaskając przy tym drzwiami.
- Harr..
- Alex nie teraz! - złapał swoją koszulkę i tak samo wybiegł z pokoju zostawiając mnie z tym wszystkim samą.
Opadłam na łóżko tym samym bez jakiegokolwiek sensu patrząc się w sufit i myślałam o dzisiejszym dniu.
- można? - uchylił drzwi Zayn.
- jasne - raptownie wstałam z łożka - coś się stało ?
- wiesz mamy trochę czasu spędzić razem, niedługo zostaniesz dziewczyna Harrego to trzeba cię lepiej poznać.
- tylko nie jego dziewczyną!
- przecież dziś się całowaliście no i ten.
- przypadek.
- jak tam sobie to nazwiesz... ja wiem swoje.
- koniec tematu, bo mnie głowa boli.
- yhym - zaczął się śmiać.
- powiedz mi jak to jest z tym naszym życiem.
- raz lepiej, raz gorzej.
- a gdy nadejdzie to lepiej to i tak jedna osoba musi wszystko spieprzyć.
- kogo masz na myśli?
- sama nie wiem kogo powinnam mieć, mam dwie osoby do wyboru i nie wiem, która do tej opcji nadała by się najlepiej.
-Niall czy Harry..oto jest pytanie - westchnął Malik.

/ F.

czwartek, 1 listopada 2012

rozdział 12

          Już z daleka zauważyłam zadowoloną twarz Horana, który machał w naszym kierunku. 
- nawet nie wiesz, jak się cieszę - blondas podbiegł do nas i zaczął mnie przytulać.
- ja też Niall, ja... - nie zdążyłam dokończyć, bo tę cudowną chwilę w ramionach mojego PRZYJACIELA przerwała nam Natalie.
- Niall, możesz mi pomóc? - zmierzwiła nas wzrokiem, a ten posłusznie wykonał jej polecenie. 
- eh..miłość jest ślepa - usłyszałam głos za sobą. Obróciłam się, a moim oczom ukazał się nikt inny, jak Harold.
- pasują do siebie - wydukałam, żeby zamaskować swoją złość w tym momencie.
- haha chyba haha sama haha nie haha wierzysz haha w to hahaha co haha mówisz hahaha - zaczął się śmiać tak sarkastycznie, że uszy zaczęły mnie boleć więc odeszłam bez słowa w kierunku wielkiego samolotu z twarzami chłopców.
godzinę później
          Jakieś piętnaście minut temu maszyna uniosła się ku górze, a ja już mam dość tej całej wycieczki. Przede mną siedzi Niall i jego panienka, którzy dosłownie co pół minuty się całują tak namiętnie, że rzygam tęczą, a po mojej prawej stronie siedzi Harry, który właśnie siłuje się z torebką ketchupu. Chłopak po upływie pięciu minut nie wytrzymał i szarpnął z całej siły, a  zawartość wylądowała na mnie. Moje wkurzenie w tym momencie osiągnęło multum. 1/2 substancji miałam na twarzy i włosach, a drugie pół na bluzce i spodniach. Co lepsze! Na Stylesa nie spadła ani kropelka!
          Harry nerwowo zaczął ścierać substancję z mojej twarzy. Gdy doszedł do okolicy moich ust momentalnie się zachwiał, a po chwili zaczął niebezpiecznie zbliżać. W końcu stało się to, czego nigdy bym się nie spodziewała. Styles pocałował mnie delikatnie, a zarazem tak namiętnie. Nie chciałam tego, ale też nie potrafiłam przerwać. Gdy tylko skończyliśmy gwałtownie się podniosłam i udałam w kierunku łazienki. Musiałam ochłonąć, a tylko tam mogłam zostać sama, zupełnie sama. Bynajmniej tak myślałam, dopóki nie dotarłam na miejsce. Zastałam tam Natalie, która przyszła tutaj tylko po to, żeby "przypudrować nosek".
- wolne? - przeniosłam wzrok na kabinę.
- jasne - uśmiechnęła się sztucznie, olałam to i weszłam do pomieszczenia. Problem pojawił się dopiero wtedy, gdy chciałam wyjść. Byłabym pewna, że drzwi się zacięły, ale tym razem byłam przekonana, że to sprawka tej całej Natalie.
          Długo wahałam się czyj numer wybrać. Harrego, czy Nialla? Bo tylko do nich posiadam. Stanęło na Harrym, dlaczego? Otóż dlatego, że Niall zapewne jest zajęty całowaniem swojej laluni, a nawet gdyby robił coś innego to nie uwierzyłby w moją historię wydarzeń. 
           Piiiip, piiiip, piiiip, piii...
- no Harry! Nareszcie odebrałeś! Ja jestem tu, no wiesz, chodź szybko, Harry ta dziewczyna jest niezrównoważona, proszę cię uratuj mnie!
- Alex...spokojnie! Powoli!
- chodź do łazienki - po tych słowach najzwyczajniej w świecie się rozłączyłam. Nie miałam pewności, czy przyjdzie, czy wgl się mną przejmie, ale mogłam mieć taką nadzieję, prawda? Po niecałej minucie usłyszałam już dobrze znajomy mi głos. Nawet nie wiecie jak mi ulżyło!
- Harry! Tutaj! - zaczęłam krzyczeć jak opętana. Usłyszałam, że chłopak siłuje się z czymś ciężkim, po chwili jednak drzwi się uchyliły, a ja jak w romantycznych filmach rzuciłam mu się na szyję.
- łooooo..takiego przywitania to ja się nie spodz...
- co za suka - warknęłam jednocześnie przerywając Stylesowi, widząc metalowy, cięzki śmietnik stojący na środku pomieszczenia. Szybko oderwałam się od niego i chciałam już iść jej wyrwać włosy z tej pustej głowy, jednak Harold mnie zatrzymał. Ta szmata zastawiła mi drzwi, zebym nie mogła wrócić na swoje miejsce. Zachowanie jak w przedszkolu.
- ej, co się stało?
- nic.
- no mów - nie wiem, co mnie naszło, ale powiedziałam mu WSZYSTKO, dosłownie wszystko, wszystkie podejrzenia co do Natalie. To, że gdy tutaj weszłam to ona też była i poprawiała "makijaż", to, że tak głupkowato się uśmiechała, to, że jest cholernie zazdrosna o Nialla, a przecież my się tylko przyjaźnimy, bo mi pomógł. Nie wiem dlaczego poczułam się przy nim tak bezpiecznie, skoro niedawno prawie mnie zgwałcił? Ogarnij się Alex.
          Po godzinnej rozmowie wróciliśmy na miejsca. Gdy tylko zobaczyłam twarz brunetki ciśnienie podskoczyło mi do 200, jednak bliska obecność Harolda przypominała mi o tym, żebym nie zachowywała się tak, jak ona tylko jak dojrzała osoba więc z uśmiechem usiadłam na miejsce.
- fajna bluzka - usłyszałam głos obok siebie.
- twoje dzieło - wyszczerzyłam się.
- wiem - chłopak odwzajemnił uśmiech. Topiłam się w jego zielonych, pięknych tęczówkach. Dopiero teraz dostrzegłam, jakie są niesamowite. Styles ponownie zaczął się zbliżać, znów chciał to zrobić, znów chciał mnie pocałować. Tym razem stanowczo zaprzeczyłam odwracając głowę w przeciwnym kierunku, jednak gdy tylko zobaczyłam zbliżającego Nialla od razu przyssałam się do mojego towarzysza. Nie wiem co mną kierowało, może chciałam wzbudzić zazdrość w oczach przyjaciela? Po chwili poczułam silne szarpnięcie. Tak, to był Horan.
- czy ty oszalałaś?! On niedawno cię zgwałcił, a ty teraz się z nim całujesz? Pogubiłaś zmysły?! - zaczął na mnie krzyczeć.
- Niall - złapałam go za rękę - spokojnie.
- ja mam być spokojny? Ja? Gdyby nie ja i chłopacy dziś byłabyś ofiarą gwałtu tego idioty!
- ej, uważaj na słówka - warknął Harry.
- bo co?
- ej, ej stop! - przerwałam, jeszcze chwila, a by się pobili - a ty Niall lepiej wróć do swojej dziewczyny.
- która zamknęła Alex w toalecie - dodał niepotrzebnie Harry.
- słucham? - zdziwił się blondas.
- a co nie pochwaliła ci się? - zakpiłam podrywając się z miejsca i ruszając w kierunku "barku".
- Alex stój!!!

sobota, 27 października 2012

rozdział 11 cz.3

        Chłopaki pożegnali się ze mną w dość typowy sposób. Każdy mnie przytulił, dał buziaka w policzek... no może nie każdy bo Styles mnie tylko przytulił, ale to i tak coś, liczyłam tylko na zwykłe"cześć". Stwierdził także, że znajomość miedzy nami nie zaczęła się dobrze i pasowałoby to naprawić. Wyjął telefon z mojej kieszonki, wycisnął 9 cyferek, zapisał "Harry" i pokazał mi z wielkim bananem na twarzy. Zdziwiło mnie lekko jego zachowanie i wybiło z pantałyku. Oczywiście wyjął swój telefon i ja musiałam wbić te dziewięć cyferek do tej machiny.
          Dziś, jak dziś. Wstałam rano z łóżka w moim nowym pokoju. Nasze nowe mieszkanie, które pierwszy raz ujrzałam wczoraj nie było luksusowe, a jak dla mnie w sam raz, małe, a przytulne. Na coś takiego liczyłam. Pokój mój miał fioletowe ściany, biurko z laptopem, mały regalik, komodę i łóżko.



Mały regalik, w którym normalna dziewczyna by się nie zmieściła, a mi zostało multum wolnego miejsca. Co się dziwić skoro cały nasz dorobek życia spalił się w kilka minut. Rozpakować nawet nie zdążyłam się wczoraj, a dziś? Dziś nie chce wstawać mi się z łóżka. Rodzice w pracy, bo co jak co, ale teraz pieniądze na samym stracie są nam potrzebne. Ubrana w klik wyszłam do szkoły. Wiem,że chodzenie tam jest już mało potrzebne, bo za niedługo wakacje, ale w domu też nie mam co robić, tak chociaż może spotkam Amy, a jeżeli nie to się trochę ponudzę, najwyżejZ nowego miejsca zamieszkania do szkoły miałam kilka korków, no może kilkadziesiąt, mniejsza o to doszłam bardzo szybko.
          Lekcje mijały w żółwim tempie, a ja miałam ochotę wyjść z tej szkoły i już nie wracać.Czwartej lekcji koniec, a Amy nie widać, za to widać kogoś innego.
- Harry, a ty co tutaj robisz? - zapytałam zdyszanego Stylesa.
- porywam cię - złapał mnie za nadgarstek i zaczął ciągnąć w swoją stronę.
- łoł! Stop, moment, chwila! Co to ma znaczyć?
- nie gadaj...i tak pewnie chciałaś zwiać, ale nie miałaś pretekstu.
- wcale, że nie - lekko się zawahałam - no chciałam, ale to nie zmienia faktu, że nie wiem, co ty wyrabiasz!
- zabieram cię w pewne miejsce, zaufaj mi.
- nie wiem, czy powinnam.
- spróbuj - wyszczerzył się - to jak?
- wygrałeś! Niech ci będzie, ale chcę do domu wrócić cała!
- tego obiecać ci nie mogę! - zaśmiał się i dalej zaczął mnie ciągnąć.
          Wsiedliśmy do czarnego samochodu. Po upływie dość sporego czasu znaleźliśmy się pod moim domem. Nie wiadomo dlaczego pojechaliśmy okrężną drogą.
- co mu robimy u mnie? - zapytałam w wielkim szoku, tego się nie spodziewałam.
- nie marudź! - pociągnął mnie za rękę w stronę drzwi - otwórz - dodał. Wyjęłam klucze i tak też zrobiłam.
- teraz prowadź do siebie - lekko wywinął oczami więc nie miałam innego wyjścia. Zaprosiłam go do swego małego, za to bardzo przytulnego pokoiku.
- to tutaj - powiedziałam dość pewnie.
- tak...o widzę, że walizka jeszcze nie rozpakowana więc jest dobrze. Pakuj się! - wyszczerzył się.
- że co? - wrzasnęłam - nie wiem, co tu jest grane, ale nie podoba mi się to!
- okej, okej. Już tłumaczę.
- czekam.
- zabieramy cię z chłopakami w wielką podróż - wrzasnął uradowany.
- jaką znowu wielką podróż?! Całkiem wam odbiło?!
- lecisz z nami w trasę koncertową! Nie cieszysz się? - te pytanie było słuszne, moja mina mówiła sama za siebie.
- jak mam się cieszyć, jak ty sobie ciągle robisz ze mnie jaja?
- Alex, to prawda.
- udowodnij! - byłam pewna, że to kolejny ich żart. Myliłam się. Harry bez żadnego wahania wyjął bilet lotniczy zarezerwowany na moje nazwisko i podał mi go. Trzymałam ten kawałek papieru drżącą ręką i nie dowierzałam w to, co się dzieje.
- jak ty sobie to wyobrażasz?
- normalnie, będzie super!
- a szkoła, a rodzice? nie jadę!
- no tak zapomniałem. Rodziców twoich nie było łatwo przekonać, ale się udało. Stwierdzili, że oni w wakacje muszą pracować i nie będzie ich wiecznie w domu, a tak to chociaż ktoś tobą się zaopiekuje.
- a szkoła?
- za tydzień i tak koniec. Zwolnienie od lekarza jest, a świadectwo odbiorą ci rodzice.
- jakoś tego nie widzę - westchnęłam i opadłam na łóżko.
- zobacz, to jest coś. Nie chcesz zwiedzić świata? Czegoś przeżyć? 
- może i chcę, ale to niczego nie zmienia.
- masz taką okazję, skorzystaj z niej, śpiesz się, lot za 3 godziny!
          Decyzja nie była łatwa, po jeszcze półgodzinnych namowach Stylesa uległam. W końcu i tak nie będę miała co tutaj robić, nuda mi nie służy. Do walizki szybko zgarnęłam moje rzeczy, do torebki spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i zaczęłam żegnać się na całe wakacje z moim maleńkim domkiem.

_________________________________________________________
ten rozdział napisała FEFA!
prosimy, aby ten rozdział skomentował KAŻDY, kto czyta! Buziaki:)

piątek, 26 października 2012

rozdział 11 cz.2

           Zbiegliśmy na dół, a to co zobaczyłam przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Myślałam, że to będzie impreza typu: ja, Harry, Niall, Lou, Liam, Zayn i ewentualnie dziewczyny chłopaków, a tutaj masa ludzi, których całkowicie nie znam, a pośród nich ja ubrana w sportowe spodnie i bluzę. Co za upokorzenie.
- muszę ci kogoś przedstawić - wyszczerzył się blondyn, na co wysłałam mu pytające spojrzenie. Horan szybkim ruchem ręki przywołał do nas jakąś cycatą panienkę, która już od pierwszej chwili, gdy ją ujrzałam wkurzyła mnie swoim pustym uśmieszkiem.




- Alex, poznaj to Natalie, moja dziewczyna.
- cześć - podałam jej rękę na przywitanie, lecz po chwili dopiero do mnie dotarło, co blondyn powiedział - dziewczyna? - zapytałam zdziwiona.
- dobrze usłyszałaś - wtrąciła brunetka.
- muszę wracać na górę, dokończę się pakować, miło było cię poznać - wysłałam dziewczynie ciepły uśmiech, choć tak naprawdę miałam ochotę wyrwać jej wszystkie kłaki. Też niekiedy tak macie, że nie musicie kogoś znać, a już na samym starcie go nienawidzicie? Witamy oto taki piękny przypadek.
          Szybkim krokiem wbiegłam schodami na górę, udając, że nie słyszę wołań Nialla. Naprawdę nie miałam ochoty na spędzanie tego wieczoru w towarzystwie jego nowej dziewczyny, o której nawet istnieniu nie miałam pojęcia. Miło. 
kolejny dzień
           Wczorajszego dnia nie mogę zaliczyć do udanych, choć bardzo bym chciała. Po powrocie z "imprezy" do pokoju dokończyłam pakować WSZYSTKIE moje rzeczy i mimo tego, że chłopacy jeszcze kilka razy przychodzili sprawdzić, czy wszystko u mnie w porządku i namawiali mnie, żebym zeszła z powrotem na dół nie skorzystałam z ich propozycji. Co dziwne - nawet Harry przyszedł , a co jeszcze dziwniejsze - spędził ze mną calutkie 15 minut bez kłócenia się! Jednakże naszą ciekawą konwersację o naleśnikach z nuttelą przerwał dźwięk mojego telefonu, a raczej Amy, które do mnie dzwoniła. Styles na słowo: "Amy" wyleciał z pokoju, jak błyskawica. Nie dziwię się mu.Ale dziś jest dziś, nie wracajmy do przykrych wspomnień. 
          Za piętnaście minut przyjeżdża po mnie ojciec i możliwe, że już nigdy nie zobaczę tych pięciu wariatów. Zayna - który kocha swoje lusterko bardziej, niż siebie. Nialla - który sprzedałby swoją matkę za zwykłą kanapkę z serem. Liama - który jako jedyny w tym towarzystwie umie zachować się normalnie. Lou - który jest moim najlepszym kierowcą i Harrego, który pozostaje moją największą zagadką. Moje przemyślenia przerwało ciche pukanie do drzwi. Szybko chwyciłam byle jaką książkę i udając, że czytam krzyknęłam: proszę! Wolnym i niepewnym krokiem wszedł Niall i usiadł obok mnie na łóżku.
- ciekawa?
- co? - zapytałam zdezorientowana.
- pytałem, czy książka jest ciekawa - pokazał cały szereg zębów, które szpecił mu aparat.
- aaa tak, bardzo.
- nie wiedziałem, że umiesz czytać do góry nogami - zaśmiał się tak perfidnie, że nie wytrzymałam i rzuciłam w niego lekturą, robiąc się pewnie czerwona jak burak - ała, bolało! - burknął po chwili.
- miało boleć - wyszczerzyłam się.
- o czym myślisz? - uniósł brew, robiąc minę myśliciela, lecz nie do końca mu to wyszło i wyglądał przekomicznie!
- o niczym.
- nie kłam, mała - jego ręka wylądowała na moim udzie, automatycznie ją strąciłam.
- nie kłamię.
- będę tęsknić - wydukał, przerywając niezręczną ciszę, która niecałą minutę temu między nami zapadła.
- nie warto, masz dziewczynę, nią się teraz zajmij.
- widziałem, że o to chodzi - wyszczerzył się, unosząc ręce do góry, pokazując znak zwycięstwa.
- Niall to nie tak.
- a jak?
- nie ważne - gwałtownie wstałam z łóżka, opuszczając pomieszczenie.
__________________________________________________________
Jak widzicie jest już druga część. PRZEPRASZAM, że taka krótka i taka beznadziejna, ale mam kompletny brak weny i kompletny brak kontaktu z Fefą więc pewnie jak już się domyśliliście tą część również napisała Laura. Trzecią część na 1500% napisze Fefa.

UWAGA!! DZIŚ ODPOWIADAM NA WSZYSTKIE WASZE PYTANIA NA CZACIE (PO PRAWEJ STRONIE) DO GODZINY 17:20! ZAPRASZAM!!!!:)

sobota, 20 października 2012

rozdział 11 cz.1

- Alex - zaczął, ale ktoś mu przerwał.
- zostaw ją kurwa! nie rozumiesz, co do ciebie mówi? - krzyknął Styles, co mnie przeogromnie zdziwiło, a po chwili udał się w stronę kuchni.
- dziękuję Henry!

- nie licz na więcej, tak po za tym jestem Harry.
- nie martw się, on tak ma - pogładził mnie po ramieniu Lou, wysyłając ciepły uśmiech, a Niall potulnie wrócił na górę.
tydzień później
          Od tej chorej akcji z rzekomym związkiem między mną, a Niallem nie odzywamy się do siebie. Ja aktualnie zamieszkuję w pokoju Zayna, który spędza w łazience więcej czasu, niż ja(szczegół). Czuję się skrępowana przez obecność Harrego, którego ciągle nie mogę rozszyfrować i obecnością Nialla, który okazał się cholernym egoistom! Jutro chłopacy wyjeżdżają w trasę koncertową, a ja wracam do "domu". Rodzice nareszcie znaleźli jakieś lokum zastępcze. Co prawda nasz nowy dom nie jest tak fajny, jak ten stary, ale na najbliższy czas wystarczy dla naszej trójki (klik).
          Dziś odbywa się pożegnalna impreza chłopców. Postanowiłam, że gdy oni będą szaleć na dole, ja zostanę na górze i spokojnie spakuje swoje rzeczy. Chowałam już kolejną parę spodni, kiedy usłyszałam ciche pukanie.
- Zayn, wejdź - krzyknęłam, usłyszałam skrzypiące otwieranie drzwi. Obróciłam się, a w nich zobaczyłam smutną twarz Nialla. Wyglądał tak słodko, tak niewinnie, ale nie mogłam dać się złamać, dalej pakowałam swoje rzeczy, unikając jego spojrzenia. Zajął miejsce na łóżku, przeszywając mnie wzrokiem. Obróciłam się i zobaczyłam chłopaka chowającego twarz w dłoniach.
Jednak, gdy mnie zobaczył jego twarz tyćku rozpromieniała i zaczęło się to czego tak nie chciałam. Nasze spojrzenia się spotkały, patrzyłam w jego oczy, topiłam się w nich.
- Alex - zaczął - dobrze wiesz, że jutro wyjeżdżamy, nie chcę jechać ze świadomością, że straciłem kogoś tak ważnego.
- Niall - zaczęłam, lecz mi przerwał.
- posłuchaj...chcę żebyś wysłuchała to, co mam ci do powiedzenia. Zrobisz z tym, co będziesz chciała. Wtedy na tym balu, gdy z tobą tak tańczyłem czułem się...dawno nie czułem czegoś takiego! Jesteś tak niesamowita, a wtedy w tym studio..nie wiem co mi odbiło! Wiem, że nie powinienem . Jestem idiotą! - zrobił smutną minę.
- Niall - usiadłam obok niego - nie jesteś idiotą - uśmiechnęłam się niepewnie - pamiętaj, że nigdy nie zapomnę tego co dla mnie zrobiłeś! Jesteś moim najlepszym przyjacielem - przytuliłam go i poczułam, jak chłopak odetchnął z ulgą.
- zejdziesz do nas?
- muszę się spakować, przepraszam.
- nie ma mowy, chodź - Horan pociągnął mnie za rękę tak, że mało nie wywinęłam orła przez leżącą przede mną walizkę.
- zobacz jak ja wyglądam (klik)
- jak zawsze ślicznie - wyszczerzył się i pociągnął za rękę na dół.

PIERWSZĄ CZĘŚĆ JEDENASTEGO ROZDZIAŁU NAPISAŁA LAURA, DRUGĄ NAPISZE FEFCIA!:) Pozdrawiam Laura:)

sobota, 13 października 2012

rozdział 10

          Tej nocy nocy nie spałam zbyt długo. Rozejrzałam się po pokoju i zorientowałam, że mojego towarzysza nie ma obok mnie. Zegarek wskazuje 4.20 więc zaczęłam się martwić, gdzie on może się podziewać. Wyjrzałam przez okno i ujrzałam Henrego, a tuż obok niego Nialla. Oboje byli w samych bokserkach, wyglądali naprawdę dziwnie. Blondyn chyba musiał powiedzieć coś, co zdenerwowało bruneta, bo ten odepchnął go i pobiegł w kierunku drzwi  wejściowych. Po chwili usłyszałam głośne trzaśnięcie.
- ty dziwko! Pakuj się i wypieprzaj stąd! – wydarł się lokowaty, po wtargnięciu do „naszego” pokoju. Łzy same napłynęły mi do oczu i mimo tego, że Niall wczoraj zdołał mnie przekonać, żebym została u nich jeszcze, dopóki rodzice nie znajdą czegoś nowego, teraz ponownie nabrałam obaw, czy to aby dobry pomysł.
- Harry opanuj się – po chwili usłyszałam już doskonale znany mi głos.
- ja mam się uspokoić? Przez tą szmatę kłócę się ze swoim najlepszym kumplem, a ty mi każesz się uspokoić?
- przesadziłeś – blondyn walnął Stylesa z całej siły w twarz, po czym wywalił z pokoju.
Patrzyłam na to wszystko z niedowierzaniem. Super!  Niech przeze mnie się rozpadnie jednej z najsłynniejszych zespołów. Brawo Alex!
- spokojnie – blondyn podszedł do mnie, przytulił z całej siły i zaczął gładzić moje włosy.
- Niall, ja tak dłużej nie mogę – wydukałam przez łzy.
- będzie dobrze, nie martw się – starał się mnie pocieszyć, lecz na marne. Nie wytrzymam więcej docinek tego debila!
          Równo o godzinie 7:00 zeszliśmy z blondasem na śniadanie. Dziś mieli jakiś wywiad i Horan stwierdził, że koniecznie muszę jechać z nimi, bo nie zostawi mnie samej w domu, żeby czasem mi coś głupiego nie przyszło do głowy. No tak, niech jeszcze zrobią ze mnie wariatkę i będzie całkiem okej. O godzinie 7:30 byłam zwarta i gotowa (klik) do wyjazdu.
          Siedzieliśmy z blondynem w salonie i czekaliśmy na pozostałych, aż zejdą na dół. Postanowiliśmy, że Harry z Louisem pojadą osobnym samochodem i my z resztą również osobnym. Na pierwszy rzut oka dało się zauważyć, że wszyscy traktowali mnie inaczej, niż wcześniej. Wiedziałam, że to przez wczorajszy wieczór. Czułam się skrępowana przez tą całą sytuacje, ale atmosfera się rozluźniła, gdy na dół zszedł jakiś „ciemny blondyn” i zaczął opowiadać kawały, które na pierwszy rzut oka nie były śmieszne, lecz po upływie dziesięciu sekund każdy śmiał się jak opętany.
          Po 30 minutach na dole pojawiła się reszta. Udaliśmy się w kierunku drzwi. Siedziałam już w aucie, kiedy przybiegł Lou i oznajmił, że on ze Stylesem trochę się spóźnią. Siedziałam między Niallem, który ciągle się szczerzył, jak jakiś głupek i Zaynem.
- jeszcze raz cię przepraszamy za wczoraj – wydukał mulat.
- nie ma za co – uśmiechnęłam się delikatnie, choć w tej sytuacji zwykłe przepraszam nie wystarczy – to nie wasza wina i to nie wy powinniście mnie przepraszać.
          Miejsce, w którym aktualnie się znajdowaliśmy wyglądało zupełnie inaczej, niż sobie wyobrażałam. Duże, przestronne pomieszczenia, milion ludzi pracujących tutaj, najbardziej profesjonalny sprzęt jaki może być i ... no właśnie...jakaś cycata, wywłoka, machająca w naszym kierunku. Wygląda bardziej, jakby szła do domu publicznego, a nie jak redaktorka radia.
- to co, może kawusia? - zaproponowała blondi.
- jasne - wyszczerzył się Niall.
- mam nadzieję, że jesteście przygotowani - ciągnęła, przy stoliku - dziś bez żadnych tajemnic? - puściła oczko Malikowi.
- to znaczy? - chłopak zrobił zdezorientowaną minę, gdy nagle do pomieszczenia wpadł Harry, a tuż za nim Lou. Gdy tylko zobaczyłam Stylesa ogarnęła mnie złość i nienawiść do tego człowieka. Spojrzał się na mnie swoim obleśnym wzorkiem. Jak on wgl śmie się na mnie patrzeć, po tym co mi zrobił?
- Emily! - krzyknął po chwili, rzucając się jej w ramiona. Nie wiem dlaczego, ale miałam wrażenie, że robi to na przekór mnie - dawno się nie widzieliśmy, tęskniłem!
- oj Harry - blondyna pogładziła go po lokach - ja też.
- Megan - zwróciła się do obsługi - dwie kawy.
Wiecie co najbardziej mnie denerwuje w tej kobiecie? To, że chłopcy zamiast słuchać tego, co ma im do przekazania, bezczelnie gapili się na jej wielkie cycki, którymi machała na prawo i lewo. Nawet Niall który podobno nie lubi starszych kobiet gapił się w tym kierunku. Miał oczy jak pięć złotych.
- idę do łazienki - wydukałam, wstając z krzesła, ale tak jak myślałam: nikt nawet nie zauważył. Najgorsze było to, że nie miałam pojęcia, gdzie mam iść, a żaden z chłopców, ani ta cała Emily nie raczyli mi udzielić tej jakże cennej  w tym momencie informacji.
- gdzie idziesz? - nagle ocknął się Liam.
- mówiłam już - odpowiedziałam poirytowana całą tą sytuacją - do łazienki - dodałam po chwili, widząc jego wyraz twarzy.
- może ci pomóc? - zapytał, gdy byłam już przy drzwiach.
- poradzę sobie - odwróciłam się na pięcie i wyszłam.
          Chodziłam po korytarzu dobre kilka minut, na marne. No tak! Dół! Że też wcześniej na to nie wpadłam! Wbiegłam szybko do winy (moje lenistwo nie pozwoliło mi wybrać schodów) i nacisnęłam guziczek "4". Maszyna poruszała się w dół, a ja zaczęłam czuć pewien niepokój. Chciałam jak najszybciej znaleźć się na dole i iść do tego cholernego wc, a następnie wrócić na górę, choć akurat do tej ostatniej czynności mi się nie spieszyło. Na samą myśl o tym, jak chłopacy śliną się na jej widok mnie mdli. W pewnej chwili winda raptownie się zatrzymała. Byłam pewna, że to pora, żeby wysiąść, lecz jedna rzecz mnie zaniepokoiła, a mianowicie to, że drzwi nie chciały się otworzyć.
- nie! tylko nie to! Błagam - powiedziałam sama do siebie, mając nadzieję, że to jakiś zły sen. Serce zaczęło mi bić jak oszalałe.
- halo!! Pomocy!! Słyszy mnie ktoś?! - odpowiedziało mi tylko echo, bez zastanowienia, jak opętana zaczęłam naciskać przycisk "awaria". Brawo Alex! Za twoją inteligencję powinni ci dać Nobla! Nie ma to jak zostawić telefon w torebce na krześle!
- Alex, jesteś tam? - usłyszałam stłumiony głos przyjaciela po około godzinie siedzenia na podłodze.
- jestem - wykrzyczałam, odprawiając jakiś dziki taniec radości! W końcu ktoś zauważył, że mnie nie ma, brawo!
- spokojnie, Ali..zaraz cię wyciągniemy.
Niall, co chwilę informował mnie o postępach w rozbrajaniu tego niesfornego urządzenia, po 15 minutach coś ruszyło, jednak po momencie ponownie się zatrzymało. Wstrzymałam oddech z nadzieją, że ponownie coś ruszy, na nic. Po kolejnej godzinie bezczynnego siedzenia, znów ruszyła. Tym razem na dłużej, a gdy stanęła drzwi się otworzyły. Pierwszy podbiegł Niall, który z ogromną siłą mnie przytulił.
- martwiłem się o ciebie.
- ja o ciebie też - wydukałam - bałam się, że wzrok ci się popsuje od gapienia na cycki tamtej pani - palnęłam bez namysłu, a Horan momentalnie zamarł - możesz już puścić, jak widać: nic mi nie jest.
- chłopaki! wywiad za 10 minut, jazda się przygotować - wyszła roześmiana Emily, a tuż za nią Harry.
- tak jest szefowo - zasalutował zabawnie Lou.
- a ty możesz już iść do domu - zwróciła się do mnie.
- hoho! Alex zostaje ze mną - stanął w mojej obronie Niall.
- ale..to nie jest najlep...zostań - zareagowała na zabójcze spojrzenie blondyna - może kawy?
- Niall, ja jednak pójdę - szepnęłam mu na ucho.
- zostajesz - wyszczerzył się, łapiąc mnie za rękę - a kawę już piła - zwrócił się do Emily, co totalnie ją zgasiło.
- ale... - zaczęła się jąkać.
- będziesz siedzieć obok mnie i dodawać mi odwagi - mówił, gdy odchodziliśmy od znienawidzonej już przeze mnie blondynki.
- czemu mnie bronisz? - uniosłam brew do góry.
- denerwuje mnie - stwierdził, ruszając ramionami.
- tak? a jej...
- przestań - przerwał mi - nie patrzyłem się na jej cyki!
- mhm - mruknęłam pod nosem.
- wole twoje - dodał po chwili.
- Horan! nie pozwalaj sobie! - walnęłam go w ramie.
- ała! to bolało! - zrobił smutną minę.
- zasłużyłeś!
- i tak twoje ład...
- Horan! - wydarłam się - przestań, to nie jest zabawne!
          Do pomieszczenia, w którym miał być przeprowadzony wywiad weszliśmy trzymając się za ręce. Próbowałam się wyrwać kilka razy, ale Horan wtedy ściskał moją dłoń jeszcze mocniej. Oczy wszystkich zwróciły się na splot naszych rąk.
- o Niall, nareszcie któraś cię zechciała, gratuluję stary - wydarł się Lou, po czym ja zwinnym ruchem wyrwałam moją dłoń z jego uścisku, czekając jak wybrnie z tej chorej sytuacji.
- dzięki - odpowiedział blondas i znacząco spojrzał na mnie. No nie wierzę! Czy on właśnie potwierdził, że "jesteśmy razem"? Szybkim, nerwowym krokiem wybiegłam z sali, trzaskając drzwiami. Widziałam, że Horan chciał pobiec za mną, ale musiał zostać, bo audycja akurat się zaczynałam. Wybiegłam z budynku i ruszyłam w kierunku domu - ich domu, ale Alex, jak to Alex zawsze ma pod górkę i tym razem też. Nie mam kluczy! Usiadłam bezsilna na schodach, umierając z zimna. Coś w środku kusiło mnie, żeby zadzwonić do Nialla, ale nie! Mam swój honor. Po dwóch godzinach marznięcia na parking podjechał samochód. W środku nie mogłam opanować radości, jednak na zewnątrz pozostałam obojętna.
- o Alex! Długo czekałaś? Przepraszamy, ale się trochę przeciągnęło - były to słowa Horana więc milczałam. Przepuścił mnie w drzwiach, a ja wbiegłam i poleciałam na górę. Załapałam laptopa, przykryłam się ciepłym kocykiem, usiadłam w kącie łóżka i włączyłam facebooka.
- mogę? - zapytał i wszedł.
- nie kurwa, nie możesz - burknęłam niesłyszalnie pod nosem.
- co się stało? - zapytał, siadając obok mnie. Doprowadził mnie w tym momencie do takiego stanu, ze jeszcze chwila, a mu wyjebie - a pewnie chodzi o to, co zrobiłem? - zmierzyłam go wzrokiem - a powiedz szczerze, chciałabyś?- walnęłam klapką laptopa, odłożyłam go na bok i ruszyłam w stronę drzwi. Pytanie tyko gdzie teraz iść? Łazienka, czy salon? Salon! Zbiegłam po schodach i zajęłam miejsce między Stylesem, a Tomlinsonem. Lou się ucieszył z mojej obecności, Harry przeciwnie.
- Alex przepraszam, nie chciałem - zbiegł Niall, przy okazji wywalając się w połowie trasy.
- pierwsza kłótnia małżeńska? - zażartował Lou.
- raczej po rozwodowa - krzyknęłam.
- ale...ja... - zaczął.
- zostaw mnie! Nie rozumiesz?
- Alex - zaczął, ale ktoś mu przerwał.
- zostaw ją kurwa! nie rozumiesz, co do ciebie mówi? - krzyknął Styles, co mnie przeogromnie zdziwiło, a po chwili udał się w stronę kuchni.
- dziękuję Henry!