piątek, 26 października 2012

rozdział 11 cz.2

           Zbiegliśmy na dół, a to co zobaczyłam przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Myślałam, że to będzie impreza typu: ja, Harry, Niall, Lou, Liam, Zayn i ewentualnie dziewczyny chłopaków, a tutaj masa ludzi, których całkowicie nie znam, a pośród nich ja ubrana w sportowe spodnie i bluzę. Co za upokorzenie.
- muszę ci kogoś przedstawić - wyszczerzył się blondyn, na co wysłałam mu pytające spojrzenie. Horan szybkim ruchem ręki przywołał do nas jakąś cycatą panienkę, która już od pierwszej chwili, gdy ją ujrzałam wkurzyła mnie swoim pustym uśmieszkiem.




- Alex, poznaj to Natalie, moja dziewczyna.
- cześć - podałam jej rękę na przywitanie, lecz po chwili dopiero do mnie dotarło, co blondyn powiedział - dziewczyna? - zapytałam zdziwiona.
- dobrze usłyszałaś - wtrąciła brunetka.
- muszę wracać na górę, dokończę się pakować, miło było cię poznać - wysłałam dziewczynie ciepły uśmiech, choć tak naprawdę miałam ochotę wyrwać jej wszystkie kłaki. Też niekiedy tak macie, że nie musicie kogoś znać, a już na samym starcie go nienawidzicie? Witamy oto taki piękny przypadek.
          Szybkim krokiem wbiegłam schodami na górę, udając, że nie słyszę wołań Nialla. Naprawdę nie miałam ochoty na spędzanie tego wieczoru w towarzystwie jego nowej dziewczyny, o której nawet istnieniu nie miałam pojęcia. Miło. 
kolejny dzień
           Wczorajszego dnia nie mogę zaliczyć do udanych, choć bardzo bym chciała. Po powrocie z "imprezy" do pokoju dokończyłam pakować WSZYSTKIE moje rzeczy i mimo tego, że chłopacy jeszcze kilka razy przychodzili sprawdzić, czy wszystko u mnie w porządku i namawiali mnie, żebym zeszła z powrotem na dół nie skorzystałam z ich propozycji. Co dziwne - nawet Harry przyszedł , a co jeszcze dziwniejsze - spędził ze mną calutkie 15 minut bez kłócenia się! Jednakże naszą ciekawą konwersację o naleśnikach z nuttelą przerwał dźwięk mojego telefonu, a raczej Amy, które do mnie dzwoniła. Styles na słowo: "Amy" wyleciał z pokoju, jak błyskawica. Nie dziwię się mu.Ale dziś jest dziś, nie wracajmy do przykrych wspomnień. 
          Za piętnaście minut przyjeżdża po mnie ojciec i możliwe, że już nigdy nie zobaczę tych pięciu wariatów. Zayna - który kocha swoje lusterko bardziej, niż siebie. Nialla - który sprzedałby swoją matkę za zwykłą kanapkę z serem. Liama - który jako jedyny w tym towarzystwie umie zachować się normalnie. Lou - który jest moim najlepszym kierowcą i Harrego, który pozostaje moją największą zagadką. Moje przemyślenia przerwało ciche pukanie do drzwi. Szybko chwyciłam byle jaką książkę i udając, że czytam krzyknęłam: proszę! Wolnym i niepewnym krokiem wszedł Niall i usiadł obok mnie na łóżku.
- ciekawa?
- co? - zapytałam zdezorientowana.
- pytałem, czy książka jest ciekawa - pokazał cały szereg zębów, które szpecił mu aparat.
- aaa tak, bardzo.
- nie wiedziałem, że umiesz czytać do góry nogami - zaśmiał się tak perfidnie, że nie wytrzymałam i rzuciłam w niego lekturą, robiąc się pewnie czerwona jak burak - ała, bolało! - burknął po chwili.
- miało boleć - wyszczerzyłam się.
- o czym myślisz? - uniósł brew, robiąc minę myśliciela, lecz nie do końca mu to wyszło i wyglądał przekomicznie!
- o niczym.
- nie kłam, mała - jego ręka wylądowała na moim udzie, automatycznie ją strąciłam.
- nie kłamię.
- będę tęsknić - wydukał, przerywając niezręczną ciszę, która niecałą minutę temu między nami zapadła.
- nie warto, masz dziewczynę, nią się teraz zajmij.
- widziałem, że o to chodzi - wyszczerzył się, unosząc ręce do góry, pokazując znak zwycięstwa.
- Niall to nie tak.
- a jak?
- nie ważne - gwałtownie wstałam z łóżka, opuszczając pomieszczenie.
__________________________________________________________
Jak widzicie jest już druga część. PRZEPRASZAM, że taka krótka i taka beznadziejna, ale mam kompletny brak weny i kompletny brak kontaktu z Fefą więc pewnie jak już się domyśliliście tą część również napisała Laura. Trzecią część na 1500% napisze Fefa.

UWAGA!! DZIŚ ODPOWIADAM NA WSZYSTKIE WASZE PYTANIA NA CZACIE (PO PRAWEJ STRONIE) DO GODZINY 17:20! ZAPRASZAM!!!!:)

6 komentarzy: