niedziela, 17 lutego 2013

I N F O .

Cześć! Chciałybyśmy bardzo przeprosić, za to że nie dodałyśmy już od tak długiego czasu żadnego rozdziału, ale po prostu ten, który był już napisany się nam gdzieś zagubił :(
Jest jeszcze jedna sprawa..niestety mało miła. Dopóki Fefa nie ureguluje swoich spraw musimy zawiesić bloga na jakiś czas. Bardzo nie chcemy tego robić, ale niestety sytuacja nas zmusza :(
W ramach rekompensaty, zapraszamy na bloga zaprzyjaźnionej z nami dziewczyny: KILK i bloga Fefy: KILK.
Buziaki, do usłyszenia za jakiś czas, xoxo.

sobota, 2 lutego 2013

rozdział 20

          Ostatnich dni jakby w ogóle nie było. Czułam się strasznie. Brakowało mi jego, ale ja tak nie mogłam. A najgorsze było to, że widziałam go codziennie, takiego smutnego, załamanego. W sumie ja czułam się tak samo. Jednak miałam oparcie w moim przyjacielu - Harr​ym. Gdyby nie on, nie wiem czy nie płakałabym w pokoju, starając się unikać wszystkiego. Zachowujemy się jakbyśmy się nie znali. Chłodne spojrzenia rzucane na korytarzu. I to mnie przygnębia. Chyba jednak liczyłam na zwykle "cześć". Dziś jednak przelatujemy do innego miasta - Sydney. Tak bardzo tego nie chcę. Nie wiem dlaczego, ale przyzwyczaiłam się do tego miejsca. Z drugiej zaś strony może zapomnę o tym co wydarzyło się w pokoju o numerze 414. Z jednej strony wiele przyjemności, ale z drugiej jeszcze więcej bólu.
          Rano jak to rano. Norma to co zawsze. Po śniadaniu od razu udaliśmy się na lotnisko. Tłum fanek. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym publicznie się nie upokorzyła. Może więc od razu wyjaśnię o co chodzi. Podczas, gdy chłopacy rozdawali autografy, zawołała mnie pewna fanka i spytała, czy mogłabym zawołać Nialla, bo chciałaby sobie zrobić zdjęcie z cytuję: "najsłodszą parą na świecie", na co odpowiedziałam: jak chcesz to sobie wołaj, mam wyjebane i poszłam. Oczywiście od razu zostałam skarcona wzorkiem chłopaków i opieprzona przez menadżera, a na samym końcu tej góry musiałam podejść do niej z powrotem, przeprosić i zrobić sobie te cholerne zdjęcie we trójkę.
          Lot minął nawet spokojnie, pomijając małe turbulencje. Na lotnisku powtórka z rozrywki. Fanki. Tym razem skorzystałam z czapki i okularów Horana, które kiedyś dał mi na wypadek takich sytuacji. Od razu to zauważył. Chciał do mnie podejść i coś mi powiedzieć lecz któraś ze stojących tam dziewczyn pociągnęła go za bluzkę by zrobić sobie z nim zdjęcie. Ja od razu pobiegłam i zajęłam miejsce w kącie w busie, który na nas czekał. Po jakiejś godzinie, samochód razem z załoga ruszył. Ja nie zwracając uwagi na to, co próbuje powiedzieć do mnie Harry zasnęłam. Zdziwiło mnie jednak jedno: gdy się obudziłam nikogo w samochodzie oprócz mnie nie było, a przed hotelem nie stały żadne fanki. Oni tak po prostu zostawili mnie w tym samochodzie samą! Zdenerwowana wyjęłam walizkę i podążyłam z nią do recepcji.
- dzień dobry, witamy w naszym hotelu w czym możemy pomóc?
- chciałam się dowiedzieć na jaki pokój jest zarezerwowane moje nazwisko.
- godność pani?
- Alex Smith.
- a tak jest, pokój 763 - mężczyzna zaczął wystukiwać coś w klawiaturę komputera.
- przepraszam, mogę dostać kluczyki? - zwróciłam się znudzona do recepcjonisty, po chwili czekania.
- klucz został już wzięty, pani współlokator jest już w pokoju.
- lokator? Jaki współlokator!?
- pan Niall Horan - odpowiedział ze stoickim spokojem w głosie.
- przepraszam, ale to musi być pomyłka.
- niestety nie. Tydzień temu została zrobiona rezerwacja - fakt, tydzień temu jeszcze nie traktowałam Nialla jak najgorsze zło tego świata i pewnie gdyby cofnąć czas, dziś też tak by nie było.
- a jest może możliwość przeniesienia mnie do jednoosobowego pokoju?
- niestety nie, wszystko jest zajęte.
- musi być jakieś wyjście! - krzyknęłam na cały hol.
- proszę się uspokoić. Na pewno znajdą państwo jakieś rozwiązanie z tej sytuacji.
- ale, ale, ale..ja nie mogę mieszkać z tym człowiekiem! - znów krzyknęłam, znów poniołsy mnie nerwy, wtedy podbiegł do mnie blondyn, złapał mnie za rękę, szepnął do mężczyzny ciche :przeprasza​m i zabrał mnie i moja walizkę do windy. Bez słowa ruszyłam za nim. Wchodząc do pokoju przeżyłam jeszcze większy szok, stało tam tylko jedno wielkie łóżko!
- posłuchaj. Wiem,​ że ci się to nie podoba, mi też nie. Pytałem już nie raz czy da się to jakoś załatwić. Nic z tego. Ten pokój był rezerwowany jak jeszcze byliśmy razem. Zrobimy tak: łóżko jest twoje, ja już załatwiłem sobie materac, na którym będę spał, ponieważ u chłopaków nie ma miejsc. Postaram się jak najwięcej czasu spędzać po za pokojem, żeby ci nie przeszkadzać. Jesteśmy tu tylko tydzień więc jakoś wytrzymamy. Zgadzasz się?
- a mam jakieś inne wyjście? - zapytał​am z wielkim grymasem na twarzy.
- chyba nie - lekko się uśmiechnął.
- rozpakuj się i schodzimy na kolację - powiedzi​ał zamykając za sobą drzwi. Posłusznie wykonałam jego polecenie, nie miałam już siły na nic. Nie miałam siły na sprzeciwy, kłótnie, czy cokolwiek. Tak więc wzięłam swoją torbę, poskładałam ubrania w kosteczki i zeszłam na dół. wszystko wróciło do starej normy. Zajęłam osobny stolik, a do mnie dosiadł się Harry.
- witaj piękna! - przywita​ł mnie seksownie zachrypnięty głos, który zawsze działał na mnie kojąco. Nie odpowiedziałam więc dodał: rozumiem, możemy posiedzieć w ciszy.
- dlaczego zostawiliście mnie w busie? - zapytałam po chwili.
- chcieliśmy cię obudzić, ale Niall nam zabronił, bo stwierdził, że tego nie lubisz. Nie byłam głodna więc grzecznie się pożegnałam i poszłam w stronę pokoju. Otwierając drzwi usłyszałam głos za sobą: szybko znalazłaś sobie pocieszenie.
- a co przeszkadza ci to w czymś?
- nie no skądże - olałam jego docinke i weszłam do pokoju trzaskając drzwiami, zapominając, że z nim mieszkam. Strzeliłam rasowego facepalma i otworzyłam drzwi z powrotem, na co ten tylko się zaśmiał rzucając oschłe: chyba nie będzie nam łatwo.
- twój problem - warknęłam.
- nasz.
- twój.
- nasz.
- twój.
- nasz.
- starczy!! - wyszłam z pokoju tym razem grzecznie zamykając drzwi za sobą, by nie dać poznać bo sobie zdenerwowania. Usiadłam pod drzwiami i zaczęłam płakać. Nie wytrzymałam. Miałam dość.Chciałam wrócić do domu, ale wiedziałam, ze w tym momencie to niemożliwe. Z pokoju wyszedł Niall, który usiadł obok mnie. Zdziwiło mnie to. Widać, że nie chciał się narzucać więc tylko głaskał moje ramię.
- przepraszam, nie powinienem się na tobie wyżywać tylko nie ukrywam, że jest mi trudno się z tym pogodzić - zamilkł, a po chwili dodał - tęsknię za tym jak było kiedyś i pamiętaj, że jeśli się namyślisz w tym sercu - wskazał na klatkę piersiową - zawsze się znajdzie miejsce dla dziewczyny, którą tak bardzo pokochałem - tak po po prostu powiedział, wstał i wszedł do pokoju.
- cieszę się - powiedziałam cichutko sama do siebie. Siedziałam tak dobre piętnaście minut. Przechodnie patrzyli się na mnie jak na ta o niezdrowym umyśle. Tylko, że ja kompletnie nie wiedziałam co mam z sobą zrobić. Straciłam kontrolę nad wszystkim. Na sobą, nad otaczającym mnie światem, nad życiem.
Po jakimś czasie wstała i w końcu ruszyłam swoje szanowne cztery litery. Weszłam do pokoju. Niall siedział na "moim" łóżku i przeglądał coś w swym zapasowym sprzęcie.
- już schodzę - mruknął.
- nie,nie siedź - wymusiłam nawet uśmiech i zajęłam miejsce pod ścianą. wlepiłam wzrok w moje buty. Zachowywałam się anormalnie.
- musimy pogadać - jęknęłam cichutko - albo nie.
- to tak czy nie? Bo nie wiem czy mam uciekać - zaśmiał się co dodało mi otuchy.
- tak..nie, nie wiem.
- śmiało, staram się nie gryźć swoich byłych - widać, że humor nieco mu się poprawił, jednak słowo "była" całkowicie mnie dobiło.
- byłych? czyli już całkowicie nas skreśliłeś?
- nie, to ty nas skreśliłaś.
- przecież będziesz na mnie czekać - jęknęłam cichutko.
- tylko żebyś się nie obudziła za późno.
- coś sugerujesz? Znów chcesz się kłócić, a później mnie przepraszać?
- nie mam najmniejszego zamiaru, skarbie.
- tak szybko ci się zmieniło "skarbie"?
- skończmy tą głupią rozmowę.
- pierwszy raz się z tobą zgadzam!
- i ostatni.
- śmieszny jesteś!
- mam to uznać za komplement?
- zrób sobie z tym co chcesz!
- milutka, lubię takie..
- że co?! - warknęłam.
- milutka, lubię takie - powtórzył nad wyraz spokojnie.
- ty lubisz wszystko co ładne!
- uważasz się za ładną? - zaśmiał się sarkastycznie.
- zamknij się Niall. Już mam cie dosyć. Nagle do pokoju wpadł Liam.
- zamknąć mordę, tego już się nie da wytrzymać, ile można się pytam?
- przepraszam - jęknęłam cicho i poszłam do łazienki. zawsze tam chodziłam, kiedy było mi źle. Usiadłam i zaczęłam płakać, nie wiem nawet który to już raz dzisiaj. Nie zwracałam uwagi nawet na walenie do drzwi Nialla.
- Alex, bo się zesikam i będziesz to sprzątać! - krzyknął, a ja musiałam opuścić pomieszczenie, które jako jedynie spuszczało ze mnie złe emocje. Od razu wzięłam kosmetyki, piżamę i ruszyłam do łazienki, oczywiście gdy ten z niej wyszedł, na długa kąpiel w wannie. Po czym nie zwracając uwagi na niego położyłam się spać w moim wielkim łożu.
          I znowu to samo, znowu ten Horan coś spieprzył. Co ją mu zrobiłam? Jak on w ogóle mógł. Przepraszam, może zacznę od początku. Była godzina dwunasta, kiedy usiadłam na kanapę i włączyłam telewizor. Przeglądałam przeróżne kanały, aż przypomniałam sobie że moi towarzysze mają dziś wywiad na żywo w telewizji. Momentalnie wklikałam w pilota prawidłowy numerek. I jest oto całą piątka siedziała razem z reporterem.
- może teraz ty Niall - zaczęła reporterka - jak tam twoje sprawy sercowe?
- a jak ma być? - zapytał patrząc na zdjęcie jego i Amy, które wyświetliło się na wielkim plazmowym telewizorze wiszącym tuż za nimi.
- no opowiedz nam coś więcej o tym - powiedziała blondynka.
- moje serce czeka ciągle na tą właściwą osobę, której jeszcze nie spotkałem - powiedział patrząc reporterce prosto w oczy, ale kiedy skończył jego wzrok powędrował gdzie indziej. Dokładnie: w ziemię. Znałam go już na tyle dobrze, że wiem, że robi tak tylko wtedy, kiedy się krępuje albo denerwuje.
- a co powiesz nam o Amy? Bo nie widać żebyście byli tylko przyjaciółmi.
- ale tak właśnie jest.
- dobra Niall, skończ już - dobiegł głos Lou - przecież każdy wie, że ciągnie cię do Alex.
- zamknij się - burknął blondyn.
-kim jest Alex? - zareagował​a błyskawicznie kobieta.
- nikim! - warknął - zwykła koleżanka, którą zabraliśmy w trasę, żeby jej zrobić przyjemność. Z resztą chłopacy widzieli jak ona wygląda - zaśmiał się ironicznie.
- przyjemność? Tak to się teraz nazywa? - zaśmiała się blondyna.
- nie musi mi pani wierzyć, z resztą i tak wyemitujecie to co będziecie chcieli - burknął, po czym podniósł się i wyszedł, a ja zgasiłam telewizor.
Zajebiście! Nie dość,że dowiedziałam się, że jestem brzydka to jeszcze, że zabrali mnie tutaj z litości. Ah! Zapomniałabym: "zwykła koleżanka". O ile jestem normalna i dobrze mi się wydaje, to z koleżanka się nie sypią i nie wyznaje się jej miłości! Laptopa było mi już szkoda to chciałam rzucić zegarkiem. Raz, dwa , trzy. Oddychaj spokojne. To tylko zegarek. Szkoda go na takiego dupka. Czemu ja mam słabość do rozwalania przedmiotów?
- Niall Horan to dupek, Niall Horan to chuj, Niall Horan to debil - krążąc po pokoju mówiłam sama do siebie - Niall Horan to ciota, Niall Horan to polany, Niall Horan..kocham cię - opadłam na ziemię. Co dalej? Jak w przeciągu godziny mam go znienawidzić? Tych okropnych kila słów. Tych kilka słów, które tak bardzo zabolało."zwykła​ koleżanka" - dudniło mi w głowie. Koniec użalania się nad sobą! Czas na poprawę humoru. A co najlepiej poprawić ci humor? No rzecz jasna, że nic innego niż lody czekoladowe. Złapałam za portfel i wrzuciłam pieniądze do kieszonki, telefon w rękę i już po 5 minutach znajdowałam się na mieście.
Moją uwagę przykuła niewielka kawiarnia. Od razu do niej weszłam i zamówiłam wielki puchar lodów czekoladowych. Tak na poprawę humoru. Jednak moje smakowanie lodów przerwał jakiś chłopak w moim wieku pytając się czy może się do mnie dosiąść. Gdy tylko zdjął kaptur ukazała mi się zadowolona twarzyczka Haroldzika.
- mmm, dobre - stwierdził, grzebiąc palcem w moich lodach.
- spadaj - wyszczerzyłam się i chciałam zabrać chłopakowi lody sprzed nosa, jednak w rezultacie mojego czynu wszystko znalazło się na podłodze. Narobiłam niezłego szumu więc oczy wszystkich zwróciły się na nas. Czułam jak robię się czerwona, a Harold przez śmiech wydukał tylko: smacznego.
- to nie jest śmieszne - warknęłam.
- chodź, wracamy do hotelu, chłopaki czekają -złapał mnie za rękę i wybiegliśmy z kawiarni. Przez chwilę szliśmy w ciszy, aż w końcu Harry się odezwał.
- ładnie dzisiaj wyglądasz - nie powiem, zdziwiły mnie jego słowa.
- ładny wywiad - odpowiedz​iałam, na co ten się nagle zatrzymał .
- mogłaś tego nie oglądać - warknął.
- dlaczego? przecież to nic dziwnego, że oglądam wywiad mojego chłopaka. Chociaż się dowiedziałam, że jestem dla niego nikim, zwykłą koleżanką.
- na mnie nie musisz się wyżywać -warknął​.
- wiem Harry, przepraszam, ale mam tego dość.
- to porozmawiaj z nim.
- nie mamy już o czym, najchętniej wróciła bym do dom..
- ale go nie masz.

20000 wejść? Jesteście niesamowici! Dziękujemy, że ciągle jesteście z nami (pomimo tego, ze podobno was zaniedbujemy :o) BUZIAKI! :)


poniedziałek, 21 stycznia 2013

rozdział 19

          Przebudziłam się. Czułam się cudownie. Przewróciłam się i dostrzegłam niebieskie tęczówki wpatrujące się prosto we mnie.
- cześć - uśmiechnęłam się do chłopaka.
- cześć księżniczko.
          Nie czekając długo wtuliłam się w jego nagi tors. Czułam jego oddech na swojej szyi. Po chwili zaczął mnie całować. Mój ukochany znów mnie całował. Magia. Nadal byliśmy nadzy, ale jakoś nas to nie krępowało.

          Około dziewiątej niestety musieliśmy się rozstać, gdyż chłopacy mieli jakiś ważny wywiad. Ja w tym czasie postanowiłam doprowadzić się do stanu używalności. Prysznic, makijaż , klik i schodzę na późne śniadanie. Nikogo oprócz mnie na dole nie było, najwidoczniej musieli już pojechać. Po śniadaniu udałam się na górę, od razu sięgnęłam po laptopa by się czymś zająć. Weszłam na pierwszą lepszą polską stronę plotkarską. Zawsze to robiłam, gdy miałam chwilkę wolnego czasu. Nagle dostrzegłam zdjęcie Nialla, nie czekając długo weszłam w ten link, ale od razu tego żałowałam.

          Automatycznie włączył mi się agresor. Miałam ochotę rozwalić wszystko co się znajdowało na mojej drodze. "jesteś najpiękniejsza""​kocham cię""nigdy cię nie zranię" - tak właśnie mówił, a teraz co? Chodzi sobie na randki z jakąś Amy, o której pierwszy raz słyszę. Czułam się przy nim cudownie i tak bezpiecznie, a on to tak perfidnie wykorzystał! Niech tylko dorwę go w swoje ręce, a przysięgam - zginie marnie. Co myślał że się nie dowiem?! Jak można być takim, takim.. mówić jedno, a robić co innego. Wczorajsza noc była dla mnie początkiem między mną, a nim, a dla niego nie znaczyło to kompletnie nic. Jak on mógł zrobić mi to właśnie teraz, teraz kiedy nie jesteśmy już dla siebie obcy. Nie wytrzymałam - wybuchłam płaczem.
- Alex, Alex! Co się stało? - Harry zaczął mną trząść. Nie zauważyłam nawet, że wszedł. Nie byłam w stanie nic odpowiedzieć, starałam się opanować łzy, ale to było na nic. Leciały hektolitrami.
- przepraszam - uśmiechnęłam się blado.
- za co, dziewczyno za co? Proszę cię , uspokój się. Nie wiem co się stało, ale chce ci pomoc.
- bo, bo... - nie zdołałam nic powiedzieć. Wybuchłam jeszcze większym płaczem. Harry widząc w jakim jestem stanie, podszedł do mnie i nic nie mówiąc mocno przytulił.
- czy miałeś kiedyś tak, że ktoś na kim ci zależy wykorzystał cię? - spytałam.
- chyba nie.
- a ja właśnie tak mam!
- chodzi ci o Horana?!
- błagam nie wymawiaj przy mnie tego nazwiska! - krzyknęłam.
- czyli tak - powiedział cichutko jakby sam do siebie.
- co ja mam zrobić?
Harry widząc laptopa wziął go w swoje ręce i na widok zdjęcia zrobił skrzywioną minę. Niestety strona była po polsku i biedaczek nic nie zrozumiał, a gdy poprosił mnie o przetłumaczenie skończyło się to tym, że rzuciłam laptopem o ścianę. Chcąc nie chcąc klapka odpadła, co oznaczało, że mogłam pożegnać się ze sprzętem, ale miałam to gdzieś, bo był to laptop sprawcy całego tego zamieszania.
- mała, spokojnie. Na pewno jest jakieś wytłumaczenie na te zdjęcia.
- jakie? Sprawa jest jasna! Wykorzystał mnie i tyle! Muszę się z tym pogodzić!
- wykorzystał? - spojrzał się dwuznacznie na mnie na co ponownie zaczęłam płakać.
- nie ważne, Harry.
- jak chcesz, ale chyba wiesz, że możesz mi powiedzieć wszystko.
- zrozum, że są rzeczy których nie wie nawet najlepszy przyjaciel.
- eh tak to nic, Niall Horan cię przeleciał!
- gówno ci do tego! O ile dobrze pamiętam to ty też chciałeś mnie przelecieć - na te słowa momentalnie zamilkł.
- nie chciałem! - wypierał się
- nie? Aha, chciałeś po prostu poleżeć nago jak przyjaciel z przyjaciółka!
- Alex, ochłoń cię. Błagam - chwycił moje ramiona i ponownie mocno przytulił.
- haha zacznij mnie całować, zżuć moja koszulkę i wmów mi że to nie miało nic znaczyć!Naprawdę nie wiem co mną teraz kierowało, ale chyba chciałam się na kimś wyżyć za Horana.
- Alex do cholery! ciiiiiii... - zaczął gładzić moje włosy. Wiem, że dla kogoś kto oglądał to z boku mogło to wyglądać dwuznacznie. I tak też pewnie wyglądało dla Horana, który teraz wparował do pokoju, podszedł do Harrego i walnął mu z pięści w twarz.
- Niall do cholery co ty robisz? - krzyknęłam.
- nie pozwolę, żeby ktoś się dobierał do mojej dziewczyny - warknął.
- dziewczyny? - zaśmiał się sarkastycznie Styles - chłopie, ta twoja "dziewczyna" - zakreślił cudzysłów w powietrzu - właśnie przez ciebie płacze, idioto.
- Harry starczy, możesz nas zostawić samych?
- jasne - chłopak posłał Niallowi mordercze spojrzenie i opuścił pokój. Nieświadomy niczego Horan do mnie podszedł i chciał pocałować, jednak go odepchnęłam.
- co się dzieje skarbie? - zapytał​ nieświadomy niczego.
 - co się dzieje? - chciałam iść po laptopa, lecz zrezygnowana przypominając sobie jego niezbyt dobry stan opadłam na łóżku zakrywając twarz w dłoniach.
- uł, a jemu co się stało?
- spadł ze stolika - skłamałam.
- skarbie, przecież tu nie ma żadnych stolików - zaśmiał się.
- stolik, a szafka to chyba to samo! - krzyknęłam nie wytrzymując napięcia. Zrobił dziwna minę i usiadł koło mnie.
- skarbie spokojnie. Muszę ci o czymś powiedzieć, bo dzięki wczorajszym cudownym chwilom zapomniałem.
- ciekawa jestem co- odparłam niechętnie.
- bo widzisz wczoraj byłem na kolacji ze swoją przyjaciółka Amy, którą znam od małego. Przepraszam, ale wczoraj na śmierć o tym zapomniałem, a nie chciałem żebyś dowiedziała się o tym z gazet więc ci mówię - odparł radośnie.
- em, Niall..to teraz ja muszę ci się do czegoś przyznać - wlepiłam wzrok w buty i nie czekając aż odpowie kontynuowałam dalej - ten laptop to tak jakby trochę moja wina.
- twoja? skąd ja to wiedziałem? - zachichotał.
- to nie śmieszne. Po prostu zobaczyłam zdjęcia z tą twoją całą Amy i nie wytrzymałam.

- to tylko zwykła kolacja, nic nieznacząca.
- nic? - zmierzyłam go wzrokiem, robiąc zadziorną minę.
- ktoś tu chyba jest zazdrosny.
- ktoś tu chyba powinien iść przeprosić Harrego.
- ktoś na kim cholernie mi zależy przytulał się z moim przyjacielem.
- bo ten twój przyjaciel jest również moim przyjacielem i mnie pocieszał, wiesz?
- ale ja skarbie nic nie poradzę, że jestem o ciebie cholernie zazdrosny. I tak ledwo znoszę, gdy faceci na ulicy się za tobą oglądają.

- no wyobraź sobie, że mam to samo i przez tą wywłoke teraz będę odcięta od świata - zrobiłam smutną minę przenosząc wzrok na rozwalonego laptopa.
- nie martwy się, nigdy nie ruszam się bez drugiego lapka w trasę - wyszczerzył się - a po za tym: obracają się za mną faceci?! - zrobił przestraszoną minę.
- głupek! - walnęłam go w ramię.
-może i jestem głupi ale jakoś dobrze mi z tym - a teraz tak na poważnie chciałem się ciebie coś spytać - mina jego przeistoczyła się w bardzo poważna, aż sama się przestraszyłam.
-co? - uniosłam brew do góry.
- wiem że to dość głupie, ale chce mieć pewność. Matko Boska! Nigdy wcześniej w taki sposób się o to nikogo tak idiotycznie nie pytałem, ale czy ty Alex chciałabyś być moja dziewczyna? Wiesz tak oficjalnie, bez ukrywania, bez zahamowań - zapy​tał niepewnie spuszczając głowę w dół. Postanowiłam potrzymać go trochę w niepewności i się z nim podroczyć (mimo tego, że sam się denerwował).
- no nie wiem - wstałam i zaczęłam się kręcić po pokoju.
- wiedziałem, ze to głupie - westchnął wstając i patrząc w okno.
- ty jesteś głupi, wiesz? - podbiegłam do niego i przytuliłam się do jego pleców. Ten od razu odwrócił się i zaczął mnie całować.

- czyli się zgadzasz?
- wiesz trudna decyzja, nie wiem czy jestem gotowa na to, że będę musiała dzielić się tobą z tyloma dziewczynami - wodziłam jednym palcem po jego klatce piersiowej.
- możemy wyznaczyć godziny i jakoś damy radę- zaśmiał się.
- o nie, nie, nie. Jesteś tylko mój - tym razem ja doprowadziłam do naszego kolejnego pocałunku.
- a co powiesz tamtym dziewczynom? - uniósł zadziornie brew.
- o tym pomyślimy później - pchnęłam go na łóżko.
- czyli mam rozumieć, że tak- śmiał się.

- o tym też pomyślimy później - uśmiechnęłam się zadziornie. 
- ej mała. Takie sprawy załatwia się na bieżąco - nie odpowiedziałam, pokiwałam jedynie twierdząco głową i zaczęłam całować.
          Ten dzień zdecydowanie należał tylko i wyłącznie do nas. Robiliśmy to nie raz i nie dwa. Pozostała czwórka postanowiła zorganizować mini melanż, na który oczywiście nie poszliśmy. Postanowiliśmy cieszyć się sobą, bo chłopaki od jutra rana mają próby dźwiękowe.
- Niall obiecaj, że nigdy mnie nie zostawisz - mówiłam leżąc wtulona w niego.
- to oczywiste - pocałował mnie w czoło - ale oczekuje od ciebie tego samego - uśmiechnął się.
- to oczywiste - spapugowałam jego słowa.
- świnia - zachichotał.
- ja?
- no a co? Papugujesz mnie świnio!
- jak mnie nazwałeś? - momenta​lnie się podniosłam.
- świnia! - wyszczerzył się.
-no chyba ty!
- ty.
- błagam cię, nie zachowujmy się jak dzieci.
- ale ją lubię być dzieckiem - wyszcz​erzył się
- zauważyłam.
- ale ty chyba tego nie lubisz, co?
- uwielbiam w tobie wszystko, dosłownie.
          Kolejny słoneczny dzień, a obok mnie brakuje nialla . Nawet nie wiem, co teraz robi. Wywiad, występ, sesja - nie mam pojęcia. Interesowało mnie jedno: wróć jak najszybciej!Niestety minuty mijały, a go ciągle nie było. Oczywiście jak zawsze rano w wolny dzień sięgnęłam po laptopa. Pierwsze co zrobiłam to strona plotkarska. Nic mnie nie interesowało, aż do jednego momentu. Nowe zdjęcia Nialla z Amy, nowa randka, nowe uśmiechy w jej kierunku. Znowu? Załamanie. Wzięłam laptopa w ręce, zamachnęłam się, ale po chwili ochłonęłam i zorientowałam się co robię. Przecież ten biedny laptop nie jest niczemu winny. Mam taka ochotę walnąć, ale Horanem. Znowu zaczęły ponosić mnie nerwy. Poszłam do pokoju chłopaków. Zayn siedział na łóżku brzdękając na gitarze, a Liam rozmawiał przez telefon (prawdopodobnie ze swoją dziewczyną). Usiadłam na przeciwko Zayna i wpatrywałam się w to, co aktualnie robił.
- co jest mała? - chłopak przeniósł na mnie wzrok.
- mogę u was przenocować? - spytałam, ściągając buty i rozsiadając wygodnie na ich łóżku.
- jest jeden warunek.
- jaki? - zapytałam​ z grymasem na twarzy.
- powiesz wujkowi Zaynowi, co się stało.

- to chyba jednak wolę gołego Harrego - uśmiechnęłam się i już chciałam wstać, kiedy ktoś zapukał. Nie miałam pojęcia kim może być osoba za drzwiami więc w akcie desperacji schowałam się do łazienki, dając do zrozumienia chłopakom, że jak coś to tutaj mnie nie ma.

- cześć - usłyszałam głos blondyna - jest tutaj może Alex? Bo nigdzie jej nie mogę znaleźć.
- eee nie.
- tak? a kto w naszym zespole ma takie małe nogi? Chyba nie ty Zayn.
- cholera, moje buty - zaklnęłam sama do siebie, ale chyba tyćku za głośno, bo po dosłownie sekundzie światło się zapaliło i otworzyły się drzwi.
- o, kogo ja tu widzę, musimy porozmawiać.
- nie możemy - rzuciłam szybko.
- niby czemu?
- eeee, bo....
- tak myślałem, chodź - pociągnął mnie za rękę.
- nie, ja tu zostaje - wyrwałam dłoń z jego ucisku.
- oh czyżby? - zakpił, biorąc mnie na ręce i wynosząc z pokoju. Nie pomogło szarpanie i walenie w niego pięściami
- opanuj się! - krzyknęłam.
- ja mam się opanować? ja? To ty przede mną uciekasz i się chowasz, a nawet nic ci nie zrobiłem!
- strasznie interesujące.
- Alex - podszedł do mnie i położył swoją dłoń na moim policzku, jednak od razu ją strąciłam.
- może dasz mi wytłumaczyć, a nie zachowujesz się jak dziecko! - krzyknął​ na cały pokój.
- ja się zachowuje jak dziecko, ja?! - zakpiłam, po czym zaczęłam się śmiać - błagam cię Niall. Nie wiem kogo próbujesz oszukać mnie, czy siebie, ale naprawdę myślisz, że jestem taka głupia? Przecież znów byłeś się spotkać z tą swoją Amy!
- co skąd wiesz?!
- wiesz kochanie, jest coś takiego jak internet. Znajdziesz tam wszystko. Nawet to, że jako pierwszy wsadziłeś we mnie swojego fiuta - wrzasnęłam.
- ale..
- tu nie ma żadnego ale, jestem tylko kurwa zła na siebie, że tak dałam się wykorzystać! Strasznie ci dziękuję! - krzykn​ęłam mu prosto w twarz i chciałam wyjść z pokoju, jednak ten złapał mnie mocno za nadgarstek - zostaw mnie! Nie uda ci się tu mnie zatrzymać nawet siłą!
- chcesz się założyć? - Horan złapał mnie, wciągnął do łazienki i tak po prostu zamknął mnie tam - nie wyjdziesz stamtąd dopóki się nie uspokoisz - usłyszałam zadowolony głos chłopaka.
- wypuść mnie, nie masz prawa mnie tu przetrzymywać! Niall do cholery, bo zadzwonie na policje! - krzyczałam jak opętana, a ten słysząc to wpadł do łazienki, wyrwał mi z ręki telefon i znowu mnie zamknął - Niall porozmawiajmy.
- ty przedtem nie chciałaś gadać to ja teraz!
- jezu, co za dzieciak!
- mówiłaś coś? - zapytał stojąc przy drzwiach.
 - mówiłam sama do siebie, bo czasem lubię porozmawiać z kimś inteligentnym, a tak się zdaje, że w tym pokoju oprócz mnie takowych osób nie ma!
- coś mi się wydaje, że szybko stąd nie wyjdziesz.
- Niall - zaczęłam, wtedy krążąc po łazience wywaliłam się na małej kałuży wody robiąc wielki huk. Drzwi momentalnie się otworzyły. Udawałam nieprzytomną. Przestraszony Horan szybko mnie złapał i zaniósł na łóżko.
 - zrób jej okład z wody - powiedział sam do siebie i powędrował do łazienki, a ja z bólem głowy pobiegłam do pokoju obok z nadzieja, że mnie uratują.
- chłopaki ratunku! To psychopata - krzyczałam zdyszana.

- co?
- Niall, on..
- ja się zachowuje jak dziecko, ja? - do pokoju wbiegł Horan, jednak nie jego postać teraz przykuła moją uwagę. Zayn z Liamem posyłali sobie dziwne spojrzenia i wyszli. Wszystko byłoby okej, gdyby nie dźwięk przekręcanego zamka. Byłam już bezsilna. Nie mogłam tego wszystkiego wytrzymać. Opadłam i rozpłakałam się jak małe dziecko.
- kurwa! Zayn co wy robicie?! Nie mam zamiaru spędzać z tą rozhisteryzowaną wariatką całej nocy! - Horan zaczął walić w drzwi.
- jak mnie kurwa ruchałeś to chciałeś ze mną spędzać noc, a teraz wariatka?! - warknęłam przez łzy. Zabolały mnie jego słowa.
- uspokój się w końcu! Do cholery! Ile można?!
- wiesz gdy cię poznałam byłeś taki...
- jaki? - zapytał.
-kochany, a teraz co? Jak chcesz sobie ulżyć to zamów sobie dziwkę, bo z pewnością cię na nią stać, ale ja? Wybacz, ja nią nie jestem!
- a nie pomyślałaś, że ja chciałem zrobić to z tobą?! Nie z kimś innym!
- Amy pewnie jest lepsza, co?
-nie wiem i jakoś szczególnie mnie to nie obchodzi. Chce tylko ciebie, a nie jakąś tam Amy.
- dzisiaj to udowodniłeś, Horan - stwierdziłam, stając tak, żeby go nie widzieć - wiesz.. - zaczęłam - myślałam, że naprawdę ci na mnie zależy. Nie łudziłam się, że mnie kochasz, bo to by było zbyt piękne, ale wtedy..kiedy mnie rozdziewiczałeś zrozumiałam, że czuje do ciebie coś więcej, niż do przyjaciela. Niall, kocham cię, ale nie możemy być razem.



Przykro nam, że zarzucacie nam, że zaniedbujemy bloga. Niestety jedna z nas nie ma internetu, druga ma masę nauki w szkole. Przepraszamy, jeżeli was uraziłyśmy. I przykro nam coś takiego czytać :/

niedziela, 13 stycznia 2013

rozdział 18

- ale co? gdzie ja jestem? - spytałam zdezorientowana.​ 
- kochanie, spokoj​nie. Jesteś w szpitalu, pamięta​sz? 
- aaaa tak - jęknęłam zrezygnowana. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Ob​ok mnie leżały jeszcze dwie dziewczyny (około 25 lat), wszędzie pełno jakiś szafek z lekami, ampułek. 
- Niall - przyciągnęłam go do siebie - nie chcę tutaj być - szepnęłam mu do ucha ze łzami w oczach.
- spokojnie - chłopak pogłaskał mnie po głowie - Paul poszedł po wypis. Po piętnastu minutach opuszczaliśmy szpital. Oczywiście przed budynkiem czekało na nas mnóstwo paparazzich. Musieli mieć newsy do najnowszego brukowca, a co jak co, ale moje obandażowane nogi było widać z promienia kilometra.
- powiedz nam co się stało? Jak do tego doszło? Niall pobiłeś ją? - przekrzykiwali się jeden przez drugiego, a Horan milcząc potwierdzał ich chorą teorie o tym, że mnie pobił. Dobrze, że Paul był obok i wyratował nas wszystkich z tej chorej sytuacji. 
          Szybkim krokiem omal nie wskoczyliśmy do busa chłopaków, tym samym ratując sobie życie. Dopiero wtedy zorientowałam się, że w środku czeka na mnie pozostała czwórka. Mimo tego potwornego bólu uśmiech nie schodził mi z buzi. Oczywiście od razu zasypali mnie pytaniami typu "jak się czuje ? " i co mi potrzeba. Zayn zapominając o tym, co mi się stało chciał się nawet do mnie przytulić, ale kiedy usłyszał głośne AŁA od razu oprzytomniał
- wybacz, chciałem dobrze - uśmiechnąć się niepewnie.
- wiem, nic się nie stało.
- uważaj kochanie - szepnął mi blondyn do ucha. Nic nie odpowiadając skinęłam twierdząco głową. Niall delikatnie oparł głowę o moje ramię i zasnął. Nie protestowałam. Przecież (specjalnie dla mnie) zbajerował pielęgniarki i siedział przy mnie cały czas.
          Oczywiście Harry z Liamem nie byliby sobą i musieli zrobić coś głupiego więc dorysowali wąsy biednemu Horanowi. Ja niestety nie byłam w stanie ich powstrzymać, bo ból i śmiech mi to uniemożliwiały. Dodatkowo Zayn, który siedział obok mnie trzymał mnie za ręce. Tak na wszelkie w. 
          Pod hotel zajechaliśmy za jakąś godzinę, która była bardzo zabawna. Chłopaki ciągle musieli coś wyczyniać. Jak nie to to tamto. I tak w kółko. Biedny Niall nieświadomy niczego powędrował w wąsach do hotelu. Oczywiście tam również było mnóstwo osób z aparatami. Wszystkie fanki i reporterzy widząc Horana zaczęli potajemnie się śmiać, a ten nie wiedząc o co chodzi złapał mnie za rękę i na tyle ile mógł zaciągnął do pokoju.
- przepraszam kochanie, zaraz wracam, wc - uśmiechnął się. Już wtedy wiedziałam, że zobaczy to co wyczynili chłopcy. Usiadłam na łóżku przybierając (na tyle ile mogłam) pozę niewiniątka.
- aaaa!-usłyszałam​ krzyk Nialla - kurwa! - wybiegł z naprawdę wkurzony z łazienki i widząc moją minę zaczął rzucać w moją stronę bezpodstawne oskarżenia.
- Horan, spokojnie! Wyglądasz naprawdę słodko.
- ty jesteś naprawdę tak głupia, czy tylko taką udajesz? Przecież przed hotelem było milion tych zasranych hien, jutro ja i te wasze durne żarciki będą na pierwszych stronach gazet. Czy ty jesteś normalna?! 
- dlaczego tylko mnie obwiniasz, co?
- a kogo innego? Kogo do cholery?! Przecież tylko ty kolo mnie siedziałaś! 
- ah tak, a w tym samym samochodzie czwórka twych kochanych debili! 
- proszę cię, nie tłumacz się. Twoje argumenty są żałosne! - krzyknął, po czym wyszedł z pokoju, trzaskając przy tym niemiłosiernie głośno drzwiami. Bezsilna opadła na łóżko. Gdybym wiedziała, że Niall tak się zdenerwuje to nigdy bym do tego nie dopuściła. Pociekły mi łzy po policzkach. Na tyle ile pozwoliła mi boląca noga wbiegłam do sąsiedniego pokoju gdzie mieszkał Liam z Zaynem
- dzięki chłopaki. Naprawdę możecie być z siebie dumni! 
- ale co? - zachichotał wesoły Liam.
- jeszcze pytasz się co ?- wrzasnęłam. 
 - Alex, spokojnie - Zayn podszedł do mnie. 
- jak mam być spokojną? Niall nie chce mnie znać! 
- coo? - krzyknęli równocześnie. 
- Niall nie chce mnie znać - powtórzyłam.
- słyszałem - jęknął Malik - nie wierzę.. 
- to uwierz debilu - krzyknęłam i wyszłam z pokoju. Wróciłam do siebie i postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce. Wzięłam telefon i wybrałam numer Horana, nie odbierał. Próbowałam nie pięć, nie dziesięć razy, ale jeszcze więcej, jednak po którejś probie wyłączył telefon. 
3 godziny później.
Udałam się do pokoju Harrego i Lou, następnie Zayna i Liama, żeby dowiedzieć się, czy aby czasem tam nie ma zguby. Jednak nigdzie go nie było. Nie ukrywam - mimo tego, że zabolało mnie to, co zrobił to martwiłam się o niego. Nagle drzwi do pokoju zaczęły się otwierać. Ujrzałam nikogo innego jak zgubę. 
- Boże, Niall! Martwiłam się!
Ten jednak nic nie odpowiedział. Usiadł na łóżku i przez jakieś bite pięć minut się nie odzywał, aż nagle się ocknął:
- musimy pogadać. 
- musimy - przytaknęłam.
- yyy, nie wiem od czego zacząć - wstał i zaczął się przemieszczać po pokoju. Nagle się cofnął i podszedł do mnie. Uklęknął i pocałował. 
- przepraszam - jęknął, podniósł się i przeniósł się na drugą stronę pokoju. 
- Niall - zaczęłam, jednak ten mi przerwał.
- wiem, jestem głupi.
- to też, ale Niall... - ponownie mi przerwał.
- nie wiem co mnie napadło.
- Niall! Rozumiem. Zdaża się, ale teraz proszę cię! Chodź tu i mocno mnie przytul - rozkazalam. Niall momentalnie wykonał moje polecenie. Podszedł do mnie i pocałował najczulej jak potrafił. Lekko popchnął mnie do tyłu i zaczął całować moją szyję. Leżałam na miękkim materacu, a Niall całował namiętnie moje usta, szyję co stawiało się coraz bardziej przyjemne. Czułam się cudownie. Szybko pozbyłam się jego białej koszulki, a jemu tylko wyskoczył gigantyczny uśmiech na twarzy. Horan nie czekając długo zrobił to samo ze mną. Jego usta wędrowały po mojej szyi, obojczyku. W tym czasie ja potargałam jego blond włoski. Najwidoczniej chłopak chciał zrobić to jak najszybciej, bo zaczął dobierać się do mojego rozporka. Delikatnie ściągnął moje spodenki, zważając na oparzenia. Był taki czuły i niezwykle delikatny. Mimo tego ból zaczął doskwierać mi coraz mocniej, ale tak pragnęłam w tym momencie jego, że ból stał się drugorzędny. Niall delikatnie wsunął ręce pod moje plecy. Rozpiął jednym ruchem mój stanik. Powoli zsuwał go z mojego ciała. Jedną ręką rozpinałam guziki u jego spodni, gdy już zostały rozpięte Horan wstał i w szybko ściągnął je z siebie, rzucając nimi gdzie popadnie. Przesuwał swoje dłonie wzdłuż mojego drobnego ciała. Złapał zębami ostatnią część mojej bielizny, która już jako ostatnia znajdowała się na moim ciele i ją można rzec: zszarpał ze mnie. Przez moje ciało przebiegła ciągle masa przyjemnych dreszczy. Niall całował całe moje ciało, pomijając jedynie moją ranę. Sprawiał, że moje podniecenie ciągle roso. Całował moje usta jednocześnie dotykając moich piersi i to w tym momencie doszło do tego do czego miało dojść. Odchylił nieco moje nogi i najdelikatniej jak tylko mógł we mnie wszedł. Jego biodra początkowo poruszały się dość wolno ale i tak już sprawiały, że zaczęłam umierać z rozkoszy. W tym momencie byłam tylko i wyłącznie jego własnością i nie wyobrażam sobie, że mogłoby być inaczej. Robił to coraz mocniej na co odpowiadałam tylko jękami. Wbiłam paznokcie w jego plecy, bo nie czułam nic innego oprócz mocnego bólu, gdy jego członek zagłębiał się we mnie jednocześnie pozbawiając mnie dziewictwa, ale też poparzenia na nogach dawały się we znaki. Starałam powstrzymać się łzy, co stawało się coraz trudniejsze, bo jego ruchy były coraz szybsze i pewniejsze. Z jednej strony czułam się cudownie z drugiej zaś fatalnie, ból doskwierał mi coraz mocniej. Myślałam, że nie wytrzymam, ale postanowiłam być silna. Nie dawałam za wygraną próbowałam cieszyć się ta chwilą. Miałam gdzieś łzy, które leciały ciurkiem z moich oczu.Na początku dało się wyczuć, że starał się być delikatny, ale teraz chyba całkiem się zatracił. Nie zwracał uwagi nawet na to, że ociera się ciałem o rany, zdzierając przy tym ze mnie bandaże. Zgłupiałam. Z jednej strony tego chciałam, ale z drugiej? Nie miałam pojęcia, że to tak potwornie boli. Nagle Niall opadł i położył się obok mnie. Byłam roztrzęsiona. Nie mam pojęcia czy to z rozkoszy, z bólu, czy ze świadomości tego, że właśnie zostałam pozbawiona dziewictwa przez samego Nialla Horana. Spojrzał na moją twarz (która pewnie teraz wyglądała tragicznie - rozmazany makijaż przez łzy i spuchnięte pewnie od nich oczy) i dopiero wtedy zorientował się co zrobił. 
- ale jestem głupi - jęknął zrezygnowany, po chwili odkrył moje nogi i zobaczył moje rany na wierzchu. Były całe we krwi. Ten widząc to schował twarz w dłonie.
- heej - przytuliłam się do jego pleców.
- jestem głupi - powtórzył. 
- Niall, nie jesteś. Przecież sama tego chciałam - pocałowałam go w policzek.
- bardzo bolało? - spytał niepewnie jeżdżąc wzrokiem od moich bioder po rany i tak w kółko. 
- troszkę - uśmiechnęłam się, żeby wyglądać choć troszkę realistycznie. Przecież bolało mnie jak cholera i jeżeli każdy kolejny mój stosunek ma być taką torturą to ja dziękuję. Mam nadzieję, że to co mówią ludzie, że tylko pierwszy raz tak bardzo boli to prawda.
- przepraszam.
- Niall głupku, nie masz za co! A teraz chodź - pociągnęłam go za rękę - idziemy spać.
- nie, nie, nie - wyrwał dłoń z mojego uścisku i pobiegł do łazienki. Po chwili przybiegł z apteczką i zrobił mi ponownie opatrunek. W podziękowaniu przeczesałam jego włosy i pocałowałam czule w usta.
______________________________________________________
1) kochamy was.
2) dziękujemy za te 17 tysięcy wejść i za każdego jednego obserwatora!
3) polecamy ten blog: kilk!

sobota, 5 stycznia 2013

rozdział 17

          Rano obudziłam się wtulona w nagi tors Horana. Zlustrowałam go wzrokiem. Wyglądał naprawdę uroczo. Prawdopodobnie coś się mu śniło, bo delikatnie się uśmiechał. Ta chwila była piękna. Mogłabym tak leżeć i leżeć. Było mi niesamowicie dobrze. Czułam się pewna taka bezpieczna. Dobry humor mi prysł, gdy spojrzałam na zegarek. Postanowiłam spróbować ponownie zasnąć, gdy potem się obudziłam - zamarłam. Nie było go obok mnie. Tak po prostu mnie zostawił i sobie poszedł. Ta.. pewnie się dobrze zabawił i tyle!Spanikowana wpadłam do łazienki, żeby wziąć prysznic i co, a raczej kogo tam zastałam? Oczywiście, że Nialla. Stał biedny nagi i patrzył na mnie jak na wariatkę.
- o Jezu, przepraszam - krzyknęłam, zakrywając oczy.
- nie musisz - wyszczerzył się, owinął ręcznikiem, podszedł i bardzo mocno uściskał dając całusa w czoło.
- jesteś cudowny, wiesz?
- tak? Musisz mi to udowodnić - uśmiechnął się zadziornie. Nie czekając długo pocałowałam go w usta i wyszłam.Od razu sięgnęłam do szafy po jakiś wygodny t-shirt i spodenki (klik).
- dlaczego mi to robisz? - usłyszałam za sobą zasmucony głos Horana.
- ale co?
- nie ubieraj się - wyszczerzył się.
- a ty co? Myślisz, że jak masz ręcznik na sobie to jesteś jakiś lepszy - zachichotałam.
- jak chcesz to mogę go ściągnąć.
- oj Horan! - zaśmiałam się w głos - spadaj do swojego pokoju się ubrać - dodałam.
- ja już jestem u siebie -uśmiech nie schodził mu z twarzy.
- oh czyżby? wypad! - można by rzec: wypchnęłam go z pokoju na korytarz, nie zwracając uwagi na to, że był w samym ręczniku i ktoś (ktokolwiek. Mogli to być chłopacy, a równie dobrze mogła to być jakaś psychiczna fanka) może go zobaczyć.
- yyy Niall co ty tu robisz? W samym ręczniku? - usłyszałam dobiegający głos Liama z korytarza.
- yy no Alex zaczęła coś krzyczeć i przybiegłem - powiedział speszony.
- kłamca! - wydarłam się najgłośniej jak potrafiłam, po czym usłyszałam głośny śmiech Liama.
- ej mała co to miało być? - spytał dalej stojąc przed moimi drzwiami.
- idź się ubrać, głupku. Dzisiaj macie wywiad. Zrozum, że jeżeli nie wywaliłabym cię stąd siłą to sam byś nie wyszedł. Zrobiłam​ to dla twojego dobra, kochanie - powiedziałam i poszłam do łazienki w końcu wziąć porządną kąpiel. Zajęła mi sporo czasu, bo od razu zrobiłam sobie nieco odważniejszy, niż zwykle makijaż. Poczułam, że zaczyna burczeć mi w brzuchu. Nic dziwnego. W końcu przez ten cały czas, kiedy byłam z Niallem nie przełknęłam zupełnie niczego.
          Dochodziłam do stolika chłopaków, kiedy na ostatnie wolne miejsce usiadła Natala. W sumie nawet nie przeszkadzała mi jej obecność, dopóki w restauracji nie pojawił się Niall. Gdy bez żadnego pytania blondyn dosiadł się do mnie, Natalia nie spuszczała nas w oczu, co było strasznie krępujące. Za to mój towarzysz patrzył się tylko i wyłącznie na mnie. Siedział jak zaczarowany, nic więcej go nie obchodziło. Z jednej strony czułam się cudownie, ale z drugiej hm? Tak dziwnie, w końcu to zazwyczaj Harry był tym, który dotrzymywał mi towarzystwa w czasie śniadania.
- trochę zgłodniałem, ale niczego nie żałuję - stwierdził jedząc kolejną kanapkę - chyba musimy to powtórzyć - dodał - i mam nadzieję, że tym razem nikt nam nie przeszkodzi - uniósł zadziornie brew - a ty chcesz to powtórzyć? - zapytał ponownie przez moje milczenie.
- a tak, tak - odpowiedziałam szybko, odrywając wzrok od brunetki, która tym razem postanowiła uwieść biednego Louisa. Chłopak był tak głupi, że się jej poddał. Robiła z nim co chciała.
- halo, skrabie! Żyjesz? - Niall pstryknął mi palcami przed nosem.
- yyy jasne - uśmiechnęłam się sztucznie.
Postanowiłam więcej nie patrzeć w tym kierunku. Teraz liczę się tylko ja i Niall. Tylko my dwoje. Żadna idiotka nie będzie psuła mi humoru.
- daj spróbować tej twojej kanapeczki - powiedziałam patrząc jak mój towarzysz się nimi zajada.
- mmm. Widzę, że ktoś wrócił do świata żywych - mruknął, po czym złapał mnie za rękę i pociągnął tak, żebym usiadła na jego kolanach. Nie widziałam, ale czułam na sobie wzrok pozostałej załogi. Biorąc kęsa kanapki Nialla poczułam mocne szarpnięcie z tyłu. Obróciłam się i ujrzałam nikogo innego, jak Natalie.
- ty suko! Odpieprz się od mojego faceta - krzyczała. Nie powiem - byłam zaskoczona tą całą chorą sytuacją.
- Natala! - krzyknął Niall - odczep się ode mnie dziewczyno, okej? Raz na zawsze, rozumiesz?! Mnie możesz obrzucać błotem, ale od niej wara! - warknął, po czym chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę mojego pokoju po drodze całując mnie w czoło. Pewnie zastanawiacie się dlaczego do mojego, a nie Nialla? Otóż Niall dzieli pokój z nie pamiętam z kim i tam nie mielibyśmy ani grama prywatności, a chyba sami rozumiecie, że w tej sytuacji jest ona nam jak najbardziej potrzebna.
- mmmm Niall jaki ty byłeś mężny - zaśmiałam się, gdy ten zamknął drzwi, lecz jego biednego nosiły nerwy - kochanie spokojnie, już po wszystkim - powiedziałam głaskając jego głowę.
- jak mam się uspokoić jak ta su..
- nie kończ - przerwałam mu - lepiej o tym zapomnijmy.
- sam jestem sobie winny! Sam tego chciałem! Idiota ze mni... - ciii - zamknęłam jego usta pocałunkiem.
- jeszcze raz powiesz coś na ten temat, a wyrzucę cię na korytarz tak jak dziś rano - wytknęłam mu język.
- dziękuję ci za wszystko.
- oh musisz mi to jakoś ładnie wynagrodzić! - lek​ko się uśmiechnęłam. Nie zdążyłam się obejrzeć, a Niall znajdował się nade mną.
- nie ma sprawy - mruknął i uśmiechnął się seksownie.
- wiesz, że uwielbiam ten twój uśmiech?
- a mnie to już nie? - zadziornie uniósł brew.
- Niall - nie zdążyłam dokończyć, bo ponownie ktoś musiał nam przerwać. Szybko wstałam i podbiegłam do drzwi. Chwyciłam za klamkę, a do mojego pokoju wpadł Harry. Widząc na łóżku leżącego Horana zrobił trochę skwaszoną minę po czym powiedział: złaźcie na dół, za 10 minut jedziemy.
- spoko - Horan wstał i objął mnie w pasie. Gdy Harry zlustrował wzrokiem to co zrobił Niall wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami.
- ale on dzisiaj milutki - warknęłam.
- chyba muszę z nim pogadać.
- ale to później. Teraz chodź, bo wasz menadżer nas zabije.
- nie chce mi się... - jęczał wychodząc z pokoju.
- ale musisz.
Wychodząc spotkaliśmy Zayna, z którym razem zeszliśmy na dół. Oczywiście po drodze próbował wyciągnąć od nas, czy coś pomiędzy nami jest, ale na to pytanie oboje odpowiedzieliśmy​ cichym śmiechem.
Nie miejscu przywitał nas gwar ponieważ wejście było zastawione przez fanki. Co jak co, ale branie to oni mają. Ochroniarze musieli się przez nich przebijać byśmy mogli wyjść cali i zdrowi. Przed drzwiami Niall dał mi swoją czapkę z daszkiem, a na oczy kazał założyć okulary przeciwsłoneczne​. Gdy zapytałam po co to wszystko,odpowie​dział tylko: zaufaj mi. Ledwo co przecisnęliśmy się przez tłum. Nie wiedziałam co się działo. Głowę spuściłam w dół,  unikając rażącego flesza. Wsiedliśmy do samochodu. Po mojej lewej siedział Harry, po prawej Niall. Zdjęłam okulary i czapkę i oddałam je właścicielowi.
- jeszcze ci się przydadzą - uśmiechnął się. Głowę oparłam o ramię Nialla i patrzyłam się przed siebie. Chłopak położył jedynie swoją dłoń (jak zawsze lodowatą) na moje kolano.
          Po upływie godziny znaleźliśmy się pod wielkim budynkiem. Wtedy Niall ponownie włożył mi okulary i nasunął delikatnie czapkę na głowę. Po upływie godziny znaleźliśmy się pod wielkim budynkiem. Wtedy Niall ponownie włożył mi okulary i nasunął delikatnie czapkę na głowę. Na tak cały samochód znowu obstawiły fanki. Do budynku weszłam w asyście Paula. Chłopaki w tym czasie rozdawali autografy i robili zdjęcia z fankami. Wszystko byłoby okej, gdyby nie jakiś idiota, który wpadł na mnie z kubkiem gorącej kawy. Nie byłoby jakiegoś większego problemu, gdyby cała zawartość kubka nie poleciała no moje gole nogi. Łkałam z bólu. Na początku starałam się powstrzymać łzy, żeby nie wypłynęły, ale teraz płacze jak małe dziecko. Ból jest nie do wytrzymania.
Paul szybko do mnie podbiegł i delikatnie wziął na ręce, od razu wsadzając mnie w busa chłopaków. Oczywiście oni zostali na miejscu, w końcu to ich praca, ale pewnie jak się domyślacie jedna piąta zespołu pojechała ze mną.
- trzymaj się zaraz będziemy w szpitalu - powiedział Horan.
- łatwo ci powiedzieć - syknęłam.
- spokojnie kochanie - szeptał mi do ucha, całując mnie co chwilę w czoło. Drżałam. Gdy byliśmy na miejscu Niall szybko wybiegł z samochodu i wziął delikatnie na ręce. Biegiem zaniósł mnie na izbę przyjęć. Rana nie wyglądała za dobrze. Chwilowo straciłam przytomność. Nie mam pojęcia, czy z bólu, czy ze stresu, a może jeszcze innego powodu. Obudziłam się na sali podłączona do kroplówki z obandażowaną nogą. Oczywiście obok mnie siedział blondyn trzymając moja rękę.
- nareszcie! - zerwał się z miejsca, gdy zauważył, że otworzyłam oczy.