piątek, 31 sierpnia 2012

rozdział 3

          Mój błogi sen przerwał dźwięk budzika, który nie zna słowa: litość. Niechętnie zwlekłam się z łóżka, by następnie ruszyć do łazienki w celu doprowadzenia się do porządku. Wrzuciłam na siebie klik i umyłam zęby. Starannie przeczesałam moje długie brązowe włosy i ruszyłam tym razem w kierunku kuchni. Moim oczom ukazała się uśmiechnięta twarz rodzicielki.
- jak na balu, kochanie?- ona jedyna wie, jak z samego rana popsuć człowiekowi humor.
- wybawiłam się za wszystkie czasy - wymusiłam uśmiech.
- cieszę się. A o której wróciłaś, bo my z tatem spaliśmy już? -  czy one robi to specjalnie?
- muszę iść, bo się spóźnię - po tych słowach szybkim krokiem udałam się w kierunku wyjścia.
- Alex śniadanie!-usłyszałam zamykając frontowe drzwi.
          Udając, że nie słyszę, pobiegłam w kierunku autobusu, który właśnie podjechał przed ogrodzenie mojego mieszkania. Bez zastanowienie usiadłam na pierwsze lepsze wolne siedzenie, a w mojej głowie znów pojawił się obraz tego chłopaka, z którym wczoraj tańczyłam.
- patrzcie, nasza kochana Alex - usłyszałam głos za sobą - czemu cie wczoraj nie było? tak strasznie tęskniliśmy - kolejne osoby postanowiły ze mnie zadrwić. Jak zwykle zignorowałam ich docinki, a do moich uszu dobiegła rozmowa dziewczyn, zajmujących miejsca z tylu. Ciekawe kim ona była. Musi być nieźle porąbana, skoro uciekła takiej gwieździe. CHWILA! Gwieździe? Z kim ja do cholery tańczyłam? Więc musiał to być, któryś z chłopaków, z tego słynnego boysband. Ja to bym go nie wypuściła , a Ona po prostu uciekła, czy ty sobie to wyobrażasz? Ale to nie możliwe, żeby któryś z nich ze mną zatańczył, a tym bardziej za mną biegł. Alex ogarnij się!
          Nagle autobus się zatrzymał, co oznaczało, że pora wysiąść. Niepewnie poszłam w kierunku wielkich drzwi prowadzących do mojej szkoły. Znów muszę oglądać te parszywe twarze. Podeszłam do swojej szafki, do której wsadziłam  niepotrzebne książki. Spostrzegłam tłumy dziewczyn idących do stołówki. Również udałam się w tym kierunku, a to co zobaczyłam przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Nie wiedziałam, czy mam się śmiać, czy płakać, a może uciec? W końcu robię to perfekcyjnie. Moim oczom ukazał się stolik, za którym siedział ten sam chłopak, z którym tańczyłam tamtego wieczora, a obok stała tabliczka o treści: jeżeli jesteś dziewczyną, z którą tańczyłem na balu, proszę podejdź tu. Kolejka była tak długa, jak na koniec świata albo jeszcze dalej. Ale dziś w szkole jest stara Alex i nie mam najmniejszego zamiaru tam podejść.  A może powinnam? Nie, nie mogę co On sobie pomyśli? Weź się w garść Alex! Zajęłam wygodne miejsce przy pierwszym lepszym wolnym stoliku i obserwowałam tą całą chorą sytuację, a mina chłopaka z każdą kolejną dziewczyną robiła się coraz bardziej smutna.
- więc odpowiedz mi na jedno pytanie. Gdzie się schowałaś wczorajszego wieczoru?
- oczywiście,że za... drzewem.
- zła odpowiedź.
-ale jak to skarbie nie pamiętasz...
- następna!
Z każdą kolejną kandydatką odpowiedzi były coraz bardziej żenujące. Aż w końcu zaczepiła mnie jakąś blondynka. Na pierwszy rzut oka: ładna! wysoka! Szczupła! Całkowite przeciwieństwo mnie.
- dlaczego do niego nie podejdziesz?
- ja? Oszalałaś?
- Przecież wiem, że to byłaś ty - delikatnie się uśmiechnęła. CHWILA! 
- skąd w ogóle to podejrzenie?-spytałam drżącym głosem.
- dokładnie się tobie przyglądam od pewnego czasu - odpowiedziała pewnie i stanowczo. Po około 10 minutowej rozmowie przyznałam się jej do mojej największej tajemnicy, a ta obiecała, że nikomu NIC nie powie. Nie wiem, co skłoniło mnie do zwierzania się nieznanej mi dziewczynie, może to, że wszystko duszę w sobie. Potrzebowałam rozmowy z kimś, a Ona jako jedyna chciała mnie wysłuchać. Zaufałam jej. Okazało się, że chodzimy do tej samej klasy. Nie wiem jak to możliwe, że nigdy wcześniej jej nie widziałam. Jako jedyna ze wszystkich nie zwróciła uwagi na mój wygląd tylko charakter.
- a ty nie chcesz zostać dziewczyną tego chłopaka?-zapytałam niepewnie.
- może bym chciała, ale nie zamierzam tego robić kosztem dziewczyny, której szuka, czyli ciebie - wyszczerzyła się - powinnaś pójść i powiedzieć mu, że to właśnie ty.
- i co ja z tego będę miała?
- gołym okiem widać, że ten chłopak ci się podoba.
- to nieistotne - spuściłam wzrok w dół.
- ty mu też.
- szkoda tylko ,ze w innym wydaniu.
Naszą rozmowę przerwał dzwonek na lekcje. Może to i dobrze, że zadzwonił właśnie w tym momencie. Udałam się w stronę klasy matematycznej. Nienawidzę tego przedmiotu z całego serca. Spojrzałam na zegarek, który wyświetlał godzinę 8.15, jednak po upływie 15 minut była dopiero 8.20. Dzisiejsze lekcje dłużyły mi się w nieskończoność.
- dziś zabieram cię na pizzę - rzuciła wesoło Amy (tak ma na imię ta dziewczyna, którą dziś poznałam) po skończeniu lekcji.
- przepraszam. Nie mam czasu - odpowiedziałam, bez namysłu, bo po prostu nie miałam ochoty tam iść.
- wiem, że masz go pełno - wyszczerzyła się, ciągnąc mnie za rękę i w ten oto sposób po 10 minutach drogi znalazłyśmy się w pobliskiej pizzerii.
- patrz to on - rzuciła uśmiechnięta Amy, wskazując palcem na piątkę zadowolonych chłopaków, siedzących 3 stoliki dalej. Niepewnie przeniosłam na nich wzrok, a moim oczom ukazał się blondyn, ten sam blondyn, który mnie szuka.
- podejdź do niego! - Amy uśmiech nie schodził z twarzy.
- ja?! Po co?!
- idź i powiedz, że to ty byłaś tą dziewczyną, z którą tańczył na balu. Idź i powiedz, że to ty chowałaś się na tym cholernym parkingu! - po tych słowach ją najzwyczajniej w świecie wyśmiałam - jeśli ty nie pójdziesz to ja to zrobię!
-  chwila , chwila nie zrobisz tego! 
- chcesz się przekonać? Nie wiesz na co mnie stać - powiedziała delikatnie unosząc się z krzesełka
- stój! - pociągnęłam ją za rękę, tak, że pacła na tyłek - dobra - wrzasnęłam, wstając, a Amy tylko zapiszczała z radości.
-ehh - westchnęłam i ruszyłam w kierunku tegoż stolika. Zbliżając się czułam pełno motyli w brzuchu, a bicie serca natychmiastowo przyspieszyło. Alex, nie możesz się stresować, wyluzuj, zachowuj się normalnie. Niepewnie podeszłam do stolika.
-cześć - przywitałam się z pięcioma ładnymi twarzyczkami
- hej. Zdjęcie, autograf? - zwrócił się do mnie blondyn, a ja poczułam w serduszku małe ukucie, to zabolało, nawet mnie nie poznał. Sam początek rozmowy zapowiada się nieźle. Szybko spojrzałam za siebie i zobaczyłam, ze całą sytuacje obserwuje Amy.
- nie chciałam porozmawiać - odpowiedziałam
- siadaj, co się stało? - zapytał miłym głosem chłopak z burzą loków na głowie.
- chciałam porozmawiać z Niallem - zwróciłam się do blondyna - bo ... widzisz. Szukałeś dziewczyny z...
- wiesz która to? - przerwał mi Niall.
- tak jakby...
- więc?
- to ja - odrzekłam i spuściłam głowę w dół
-ha ha ha śmieszne - blondyn zaczął się śmiać tak sarkastycznie, że aż mnie uszy zabolały, a 
we mnie natychmiastowo zaczęła narastać złość. Litry łzów czekały na to, by wydostać się z moich oczu.
- to nie było śmieszne! - odrzekłam i pobiegłam przed siebie.
-brawo Horan! - usłyszałam jednego z chłopaków.
-nie wiedziałam, ze taka świnia z ciebie! - wykrzyknęła Amy i pobiegła za mną.
- skąd ja miałem wiedzieć, że to ona! - wykrzykną "mój partner taneczny"- z resztą..tamta miała w sobie to coś, a ona?! Chłopcy dajcie spokój! - dokończył, a moje małe biedne serce rozpadło się na kawałki.
- a nie mówiłam?! - wydarłam się na Amy - to wszystko twoja wina!
- ale Alex..
- daj mi spokój!!!! - nie dałam jej dokończyć, uciekłam.

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

rozdział 2

          Wysiadłam z samochodu i nogi automatycznie się pode mną ugięły. Stach? Tak to uczucie ogarniało moją osobę. Stałam przed doskonale znanym mi budynkiem.Miałam ochotę stamtąd uciec, ale nie mogłam.Postanowiłam sobie, że pokaże na co mnie stać! Nie będę już tą starą Alex.Mam pewne wątpliwości, ale dam radę!Co szkodzi spróbować ? I tak nie mam już nic do stracenia. Zaczynam samej siebie nie poznawać, nie chodzi tu o wygląd, tylko o małe zmiany w moim toku myślenia.
          Stałam przed wielkimi drzwiami, które należały do sali gimnastycznej. Właśnie tam odbywa się ten cały cyrk. Wolałabym schować się w kąt, ale nie! Muszę uwierzyć w siebie, bo wiara czyni cuda. Pewnym krokiem weszłam na pięknie udekorowaną sale, gdzie pełno było balonów, kolorowych światełek i mnóstwo znanych mi osób. Znanych oczywiście z widzenia, bo z żadnym z nich nigdy nie zamieniłam słowa. Nagle stało się to czego tak bardzo nie chciałam. Wszystkie oczy skierowały się na mnie. Jestem bardzo nieśmiałą osobą, a te ich parszywe spojrzenia strasznie mnie stresowały. Eh, gdyby wiedzieli kim jestem, nawet nie zawiesiliby na mnie oka. Przez głowę przeleciało mi kilka czarnych scenariusz dzisiejszego wieczoru. Niepewnie ruszyłam w przód, poprawiając maskę, znajdująca się na mojej twarzy. Udałam się w kierunku stołu z jedzeniem, a oczy ludzi znajdujących się na sali mnie odprowadziły. Z jednej strony się cieszyłam, że wzbudzam zainteresowanie wielu osób, ale z drugiej zaczęło mnie to irytować. Smucił mnie fakt, że to za sprawą tego stroju i mojego nowego wyglądu. Spojrzałam na stół, a kąciki ust uniosły mi się do góry mimowolnie. Kocham jeść! Choć wiem, że moja figura na to wie wskazuje.To jedyna rzecz, która podoba mi się w moim wyglądzie.Wzięłam talerzyk i włożyłam małe ciasteczko, które wypełniło mój brzuszek w ciągu kilku sekund. Przyznam ,ze nawet nieźle im wyszło. Bez zastanowienia pochłonęłam kolejny kawałek. Nagle do stolika podszedł jakiś chłopak, który jako jedyny tu ze zgromadzonych nie zwrócił na mnie uwagi, wziął ten sam kawałek ciasta i ruszył dalej. Chociaż jeden normalny - pomyślałam, nalewając do szklanki frugo.
          Do moich uszu dobiegały kolejne dźwięki piosenek towarzyszących nam tego wieczoru co sprawiało, że na parkiecie pojawiało się coraz to więcej osób, a ja ciągle stałam sama. Chociaż w sumie nie do końca, moje ciasteczka nigdy mnie nie opuszczą. Z chęcią posłałabym ich wszystkich do diabła. Wokół pełno ludzi cieszących się tym wieczorem i odosobniona ja.
          Patrzyłam na ludzi szalejących na parkiecie, gdy poczułam szarpnięcie z tylu. Obróciłam się i ujrzałam tego samego chłopaka, który wtedy mnie olał. Mówił coś, ale muzyka go przegłuszyła. Zbliżyłam się do niego i wydarłam do ucha.
- co mówiłeś? nie słyszę cię. Jest za głośno! - znów coś powiedział, lecz znów go przegłuszono. Zrobiłam zdezorientowaną minę, a wtedy bez słowa pociągnął mnie za sobą na parkiet i obdarzył ciepłym uśmiechem. No tak, zapomniałam wam wspomnieć o jednej, istotnej rzeczy. Uwielbiam tańczyć i robię to całkiem nieźle, lecz nikomu się nie mogłam pochwalić, do dziś!
          Znów oczy wszystkich zwróciły się w moim kierunku, a chłopak, który poprosił mnie do tańca był w szoku. Nie zwracałam uwagi na nic, nawet na te spojrzenia, chciałam dać z siebie wszystko. Wokół nas powstało kółko i zostaliśmy my tańczący w środku i ludzie tworzący okrąg, wyklaskujący rytm muzyki. Szalałam na parkiecie, widziałam zazdrość w oczach niektórych dziewczyn, nawet mi to nie przeszkadzało a wręcz przeciwnie byłam z siebie dumna.
- jak masz na imię? - wykrzyczał mi do ucha, gdy nasze ciała były dość blisko siebie, a ja uciekłam. Przecież nie mogłam mu powiedzieć kim jestem. Nie mógł się dowiedzieć, że jestem tą Alex, której każdy nie lubi i którą każdy poniża.Uciekłam. Tak po prostu uciekłam, jak jakiś tchórz.
          Biegłam przed siebie, a za mną nieznajomy. Nie poznał mojego imienia więc nie mógł mnie zawołać. Moje szpilki uniemożliwiały mi szybki bieg więc chłopak mnie dogonił i złapał za rękę.
- chce poznać tylko Twoje imię, czy to tak wiele? - zapytał zdyszany.
- zbyt wiele-odpowiedziałam w głębi serca czując ból. Znów chciałam uciec, ale on widząc to ponownie pociągnął moją kończynę i obrócił w swoim kierunku. Delikatnie zsunął opaskę z moich oczu.
- kim jesteś? Nigdy wcześniej cię nie widziałem w naszej szkole.
- widocznie źle patrzyłeś - odpowiedziałam ze łzami w oczach, ściągając buty. Obróciłam się i pobiegłam przed siebie.
          Cholerny egoista, ale nie dziwię się mu. Z kilogramem makijażu na twarzy i bez tych okropnych okularów wyglądam całkiem inaczej, niż na co dzień. W moim normalnym stroju nikt na mnie nie zwraca uwagi więc nic dziwnego, że mnie wcześniej nie widział. Gonił mnie jeszcze przez jakieś 5 minut drogi, a gdy zaczęłam się męczyć schowałam się na parkingu za jakimś samochodem.
-wiem, że tu gdzieś jesteś, nie chowaj się! proszę! - krzyczał na cały parking. Kompletnie nie wiedziałam co mam teraz począć - znajdę cię, choćbym miał szukać godzinami - nie przestawał. Siedziałam w ciszy a mój oddech powoli się wyrównywał, słyszałam jak się porusza tylko nie wiedziałam w jakim kierunku. Nagle ktoś złapał mnie z tylu za ramiona
- MAM CIĘ- wyszczerzył się.
- matko boska. Chcesz żebym dostała zawału?!- nigdy w życiu, nikt mnie tak bardzo nie przestraszył. Poczułam, że serce mam w gardle.
 - dlaczego uciekasz? Nie chce zrobić ci nic złego.
- niech cię to nie interesuje - odpowiedziałam, mając nadzieję, że go do siebie zrażę. W sumie nie wiem dlaczego to robiłam. Od dawna chciałam, żeby ktoś się mną zainteresował, a teraz odtrącam jedyną osobę, która chce ze mną rozmawiać.
- no nie fer - powiedział.
- co jest nie fer?-zapytałam z nienacka.
- to jak mnie traktujesz... nawet mnie nie znasz. Chciałem tylko z tobą porozmawiać, nic więcej - dodał z wyraźnie zasmuconą miną.
- a zapytał się ktoś mnie o zdanie? Każdy ma je w dupie - pojedyncza łza spłynęła po moim policzku.
- tylko nie to, nie płacz - delikatnie ją wytarł, lecz nie wytrzymałam. Gwałtownie się podniosłam i rozpłakałam, jak małe dziecko, po czym uciekłam. Tak dobrze czytacie, kolejny raz uciekłam, zachowywałam się jak rozemocjonowana  nastolatka. Obejrzałam się, aby upewnić się, czy znów za mną nie biegnie. Tym razem zrozumiał, że nie warto. Siedział w miejscu mojej kryjówki, nawet nie drgnął. Nie dziwię się. Co on musiał o mnie pomyśleć. Chciał po prostu poznać moje imię, a ja uciekłam w dodatku płacząc. Bardzo mądrze Alex. Mogę już bić brawa ? zasłużyłam. Do domu wróciłam na pieszo, dobrze, że rodzice już spali, bo naprawdę nie miałam ochoty im tłumaczyć, co jest zasługą mojego wyglądu. Może to dziwne, ale wciąż myślę o tym chłopaku. Jakie były jego intencje? Tego się nie dowiem, bo jutro do szkoły wraca stara Alex.

czwartek, 23 sierpnia 2012

rozdział 1

- Alex, pośpiesz się, bo się spóźnimy!
- mamo, muszę tam iść?!
          STOP ! może zacznę od tego, kim jestem. Jestem Alex. Alex Smith, zwykła nastolatka, która mieszka w Londynie. Coś o sobie ? nawet nie wiem czy chcielibyście tego słuchać. Chodzę do V liceum ogólnokształcącego w Londynie i właśnie dziś moja szkoła organizuje bal maskowy, na który wgl nie mam ochoty iść. Dlaczego nie chce? Bo jestem nielubianą brzydulą. Nie mam przyjaciół i wyglądam jak koszmar. Okulary, które zajmują 2/3 powierzchni mojej twarzy i aparat na zębach. Nienawidzę się malować, wtedy wyglądam tak dziwnie, jak klaun. Nie mam pojęcia, czy właśnie to jest przyczyną znęcania się nade mną w szkole, ale przecież w życiu nie wygląd jest najważniejszy. Wiem, że wyglądam tak jak wyglądam, ale to nie upoważnia nikogo do poniżania mojej osoby. Postawcie się w mojej sytuacji. Gdybym mogła ściągnęłabym te cholerne okulary, ale zabiłabym się na pierwszym lepszym zakręcie, czy przejściu dla pieszych. Aparat na zęby tez przecież mogłabym zdjąć, ale za kilka lat nie mogłabym wyjść normalnie na ulicę. Bawi cie to ? a mnie nie...Mam wiele ambicji, ale te przygłupy ze szkoły mi je rujnują. Demotywują mnie ciągłym wyśmiewaniem, wyzwaniem i dokuczaniem. A nauczyciele? Mają to za przeproszeniem w dupie. Uważają, że taka po prostu jest dzisiejsza młodzież.  Wiecie co jest najgorsze w tym wszystkim ? Kompletnie nie wiem co mam z tym zrobić. Dlatego dziś postanowiłam pokazać na co mnie stać ,choć do końca nie jestem przekonana do tego pomysłu, ale mama popiera moja decyzję. Ah, no tak zapomniałam wspomnieć o tym, że moi nadopiekuńczy rodzice nic nie wiedzą o moich problemach w szkole.Pomyśleli by ,ze ich córka do niczego sie nie nadaje,co w sumie jest prawdą. A co gorsze chcieliby rozprawić się z dręczycielami osobiście, co tylko pogorszyłoby sprawę. Nie miałabym po co już iść do tej szkoły, skończyłabym w pobliskiej chłodni dla trupów.
          Więc dziś, jak już wcześniej wspominałam w mojej szkole organizowany jest bal maskowy, a moja nieświadoma niczego mama każe mi na niego iść. Co gorsza, zagroziła, że jeżeli nie pójdę to wywali mnie z domu. Nie chce tam iść, ale muszę. A skoro muszę zrobię to w wielkim stylu. Zaczynam siebie nie poznawać. Za 30 minut umówiona jestem do fryzjera, a na godzinę 13 do kosmetyczki. Pierwszy raz w życiu będę robić cokolwiek z moimi włosami, brwiami, czy czymkolwiek. Nie wiem po co to... ale mama ma odmienne zdanie na ten temat, chce, żebym została księżniczką balu a ja najchętniej schowałabym się w pobliski  kąt i przeczekała całą to "cudowną" impreze.To miejsce dla tych co rządzą szkoła, czyli gwiazdek, czirliderek i chłopaków z drużyny futbolowej, a nie takiej szarej myszki, jak ja.
           Te 3 godziny rozkoszy minęły w mgnieniu okna. Nie wiedziałam, że to takie cudowne uczucie korzystać z usług fryzjera, czy kosmetyczki. Pozbyłam się też okularów, mam szkła kontaktowe.Patrzyłam w lustro i nie wierzyłam, że ta postać, która się tam odbija to ja. Jednak naśladowała moje ruchy więc to MUSZĘ BYĆ JA! Czułam się inaczej, niż zwykle. Pozostało mi tylko włożyć strój, który kilka dni temu zakupiła mi mama, jakiś najnowszy trend mody, całkowicie nie w moim stylu, ale nie miałam innego wyjścia. KILK. Z resztą co mi szkodzi, będę miała maskę na twarzy! Im bliżej tym bardziej jestem zdenerwowana. W sumie nie wiem czym, ale wszystko we mnie pulsuje. Ciśnienie się podnosi, a atmosfera w domu jest coraz bardziej napięta, to jest jakiś koszmar.
- Alex, pośpiesz się, bo się spóźnimy!
- mamo, muszę tam iść?!
- ależ oczywiście-rodzicielka pokazała cały szereg swoich zębów, oślepiając mnie przy tym fleszem aparatu.
- po co to ?-zapytałam oburzona
- skarbie na pamiątkę, to twój najpiękniejszy dzień z życiu - tak najpiękniejszy... coś jej się chyba pomyliło ten bal to raczej najgorsze co mnie w życiu spotka.
- jedzmy już - powiedziałam bez zastanowienia.
Po około godzinie tejże nudnej jazdy, dojechaliśmy. PIEKŁO CZAS ZACZĄĆ!

_____________________________________________

Witamy z tej strony Laura i fefa,postanowiłyśmy razem założyć bloga, tak wiemy jesteśmy szalone, bo dzielą nas setki kilometrów.Zapraszamy do czytania .Mamy nadzieje ,ze się spodoba ;)

WITAJCIE

Cześć wszystkim. Ja, czyli Laura i Fefa, czyli Fefa haha postanowiłyśmy założyć wspólnego bloga:)
Dziś, ewentualnie jutro pojawi się pierwszy rozdział, do usłyszenia!:)